środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 19


          Caroline stanęła na stole w Klubie Modliszka i uśmiechnęła się. Następnie zaczęła wlewać sobie do buzi alkohol. Kiedy zawartość butelki się skończyła, Care rzuciła ją w kąt i zaczęła tańczyć. Mężczyźni zawyli z uciechy i z lubością patrzyli na smukłe ciało blondynki. 
Klaus przyglądał się temu wszystkiemu z ponurą miną. Rozgonił tłum gapiów i podszedł do stołu, gdzie szalała wampirzyca. Spojrzał na nią z wściekłą miną, 
- Zejdź, Caroline - powiedział cicho. Care wydęła usta w podkówkę i zaśmiała się wdzięcznie. Była w trakcie zabawy, a ponura mina Klausa była dla niej dodatkową atrakcją. Caroline uśmiechnęła się zalotnie i nachyliła nad mężczyzną. 
- Masz ochotę się zabawić? No dalej, Klaus! Gdzie jest ten Pierwotny, którego wszyscy się boją? Niemożliwe, że zakochałam się w takiej ciepłej klusce - powiedziała ze śmiechem i odwróciła się. Niklaus złapał ją za dłoń i szarpnął. 
- Idziemy do domu. 
- Nie jestem twoim dzieckiem ani dziewczyną, ani nikim innym. Nie będziesz mi rozkazywał! - rzuciła i biegiem oddaliła się na drugą stronę sali. Losowo wybrała chłopaka i wbiła w niego swoje usta. Stał on przez chwilę zaskoczony, ale nie próbował się oderwać tylko pogłębiał pocałunek. Klaus był wściekły. Nie mógł znieść tego widoku. W wampirzym tempie podbiegł do niej, kopnął chłopaka, tak że wywrócił się na drugą stronę sali i wyszedł z Caroline na zewnątrz. Blondynka uśmiechnęła się. 
- Proszę, proszę. Jaki zazdrosny - wyszeptała łapiąc go za koszulę. Klaus wpatrywał się w nią przez chwilę, a potem szarpnął za dłonie. 
- Przepraszam, Care. To dla twojego dobra - mruknął cicho i skręcił jej kark. Następnie złapał jej ciało i przerzucił sobie przez ramię. 

* * *

Elijah, który rozmawiał z Deborah, spojrzał zaskoczony w stronę drzwi. Klaus niósł właśnie nieprzytomną Caroline na górę. Debby również to zauważyła i uniosła rude brwi do góry. 
- On za bardzo się stara, Elijah. A ją to tylko bawi. Musimy coś z tym zrobić - powiedziała z westchnieniem. Mikaelson niechętnie przyznał jej rację. Mógłby się do tego nie wtrącać, ale chodziło o Forbes, którą bardzo polubił. Cieszył się, że ona i Klaus spędzali razem tyle czasu, a gdy wrócili z Mystic Falls był zupełnie zadowolony. Nikt jednak nie przewidział, że Zefira będzie czekała na nią i każe jej wyłączyć uczucia. Dla Niklausa był to cios prosto w serce. Był naprawdę szczęśliwy, że ruszyło coś do przodu między nim, a Caroline. A potem to szczęście rozpłynęło się jak bańka mydlana. Czar prysł, a Care została bez uczuć. Zaczęła robić wszystkim na złość, a szczególnie Klausowi, który chodził po nią wieczorami do baru. Przychodził stamtąd nabuzowany jeszcze bardziej niż wcześniej ze względu na głupie pomysły wampirzycy. Flirtowała, całowała się. Ogółem robiła wszystko żeby rozzłościć Hybrydę. I niestety udawało jej się to.
Pierwotny zszedł na dół do kuchni i jednym haustem wypił całą zawartość szklanki z burbonem. Było źle. Nawet bardzo.
Deborah próbowała coś mu powiedzieć, ale on rzucił jej tylko miażdżące spojrzenie i wyszedł na zewnątrz. Jego myśli zajmowała tylko i wyłącznie Zefira. Nienawidził ją każdą możliwą cząstką swojego jestestwa i przysiągł sobie w duchu, że ją zabije. Nie tylko za to, że zmusiła jego ukochaną do wyłączenie uczuć, ale także za to, że zabiła jej matkę. Był całkowicie bezsilny i strasznie wściekły. Nie wiedział jak pomóc Caroline. Kochał tą blond wampirzycę, ale w tej chwili nie mógł na nią patrzeć. Znowu go nienawidziła i wodziła za nos. A wszystko zaczęło się tak dobrze układać.
Kopnął kamień leżący na drodze. Poczuł straszliwy głód. Odwrócił się i uśmiechnął na widok jakiejś szatynki. Wspaniale, powiedział w myślach i ruszył w jej stronę. Bez zbędnych ceregieli wbił się w jej gardło i pił krew dopóki nie opadła na ziemię martwa. Wytarł dłonią usta i wytężył wzrok. Miał ochotę na więcej.
O wiele więcej.

* * * 

Caroline otworzyła oczy i przetarła je dłonią. Chwilę leżała na łóżku nie wiedząc co się dzieje, a potem zrozumiała, że Klaus złamał jej kark i dostała szału. Rzuciła się wściekła w stronę drzwi, ale były nie tylko dobrze zamknięte, ale również nasączone werbeną. Forbes jęknęła w duchu. Nie mogła uwierzyć, że Klaus mógł być takim idiotą! Co chciał osiągnąć w ten sposób? Chyba nie myślał, że ona będzie mu za to wdzięczna?
Prychnęła jak rozjuszona kotka i spróbowała otworzyć okno, ale była taka sama sytuacja co z drzwiami. Warknęła wściekle i rzuciła wazonem prosto przed siebie. Rozległ się głośny trzask i naczynie spadło bezwładnie na podłogę. 
Denerwowanie Klausa z początku wydawało się bardzo zabawne, ale zamknięcie jej w pokoju już mniej. Był strasznie arogancki i okropnie zazdrosny. Sama nie mogła uwierzyć, że kochała takiego potwora. Dzięki Zefirze była bez uczuć. Świat wydawał się o tysiąc razy lepszym miejscem niż wcześniej. Nie czuła już żalu ze względu matki, miłości do Pierwotnego. Miała w nosie całą tą ekipę dziewuch i rodzeństwo Niklausa.
Irytowało ją strasznie to że wszyscy chcieli, aby znowu odzyskała uczucia. Nie mogła tego zrozumieć. Jej matka została zamordowana. Dzięki temu nie odczuwała tego okropnego bólu po stracie pani Forbes. A ci, którzy podawali się za jej przyjaciół chcieli, aby znów przechodziła przez to piekło. Naprawdę nie mogli zrozumieć, że tak jest lepiej? Nie musiała już płakać i użalać się nad sobą. Nic już nie czuła. To naprawdę cudowne.
Zagryzła dolną wargę i uśmiechnęła się. Za oknem rozpoznała jakiś kształt. No proszę, ktoś przybył mi na ratunek, pomyślała cicho i podbiegła do okna.

* * *

Klaus rzucił kolejne ciało na ziemię i wytarł dłonią usta. Wciąż był głodny. Zabił już cztery dziewczyny i wypił z nich resztki krwi, a jego głód nie zmniejszył się ani trochę. Zacisnął pięści i ruszył w stronę kolejnej kobiety. Już miał ją szarpnąć za gardło, kiedy ktoś popchnął go do tyłu. Wstał z ziemi i spojrzał na swojego brata. Kol przyglądał mu się surowym spojrzeniem. Krzyknął do dziewczyny żeby uciekała i zablokował drogę Niklausowi.
- Zejdź mi z drogi, Kol! I tak ją dopadnę! - zawołał wściekły. Mikaelson nie miał jednak zamiaru tego robić.
- Klaus! Spójrz na siebie! To nie jej wina. Chciała chronić nas wszystkich. Zefira zmusiła ją żeby wyłączyła uczucia, więc to zrobiła. Wściekanie się nic jej nie pomoże. Powinieneś być przy niej i nie zachowywać się jak zazdrosny idiota tylko przypomnieć jej! Pokazać jak ją kochasz. Za co ona cię kocha! A ty zamiast tego wracasz do punktu wyjścia. Robisz to samo co dwa lata temu. Dorośnij wreszcie! - wrzasnął w jego stronę. Pierwotny rzucił się na niego i walnął go pięścią w twarz.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić!
- Ktoś musi, Klaus! Spójrz na siebie. Czy ona by tego chciała?! Zabierz ją w jakieś znajome miejsca, pokaż dlaczego cię pokochała. Zrób to dla niej - powiedział Kol i podszedł powoli do brata. Klaus pokręcił lekko głową.
- Nie mogę, Kol. Jestem strasznie głodny. Potrzebuję krwi! - krzyknął.
- Tylko tak myślisz, bracie. Jesteś już syty. Nie potrzebujesz jej na razie. Idź do Rezydencji i porozmawiaj z nią. Przynajmniej spróbuj. Proszę - powiedział cicho wampir. Klaus spojrzał na niego ponuro, a potem zrezygnowany ruszył w stronę domu.
Kol spojrzał w stronę swojego brata i kiwnął zachęcająco głową. Mężczyzna posłał mu lekki uśmiech i powędrował powoli na górę. Kol miał rację. Nie powinien robić tego co kilka lat wcześniej. Nie powinien się zamykać. Ona zrobiła to dla niego i dla swoich przyjaciół. Powinien przypomnieć jej kim tak naprawdę jest.
Otworzył powoli drzwi i wszedł do środka. Rozejrzał się wokół i zmarszczył brwi.
Caroline nigdzie nie było.

____________________________________________

Znowu zostawiam rozdział w takim momencie! Ale nie bójcie się, ostatnią notkę dodam już za kilka dni, więc spokojnie, wszystko się wyjaśni i nie będziecie musieli długo czekać. 
Pozdrawiam ciepło!

7 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetny.
    Caroline denerwująca Klausa i on zazdrosny, haha ;D I ona bez uczuć...świetne! Chociaż mam nadzieję, że je włączy, a Zefira zginie. Nie lubię jej, meh. Kol, jakie porady, wow wow! Tyle, że Car i tak nie było, bo gdzieś z kimś zwiała, więc to i tak jak na razie nieprzydatne :(
    Cóż mogę powiedzieć? Czekam na kolejny rozdział i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kol od kiedy jest z Constance stał się ekspertem w sprawach sercowych. ahaha. :D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Że czekaj, czekaj, to jest przedostatnia notka? Tak się fajnie rozkręciła akcja, a ty ją zamierzasz kończyć? :O Mam nadzieję, że źle zrozumiałam Twój dopisek pod rozdziałem. No i ten Kol <3 Kto by pomyślał, że będzie doradzał swojemu bratu. :D Do następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety tak :) Wszystko co dobre kiedyś się kończy, wiadomo.

      Usuń
  4. Osz cholera! Kol tak ładnie poradził Klausowi... Gdyby nie Klaroline to całym sercem byłabym żeby Kol był z Forbes ;] A wszystko przez ciebie bo strasznie ich polubiłam w twoim opowiadaniu!
    Kurczaki, ten Klaus to chyba tam umrze z rozpaczy. Mogłabym go pocieszyć, ale nie jestem Caroline :c
    Ta Zefira mnie strasznie denerwuje. Okropne babsko! To pewnie ona zorganizowała tą ucieczkę Caro. Mam nadzieję, że Klaus ją odnajdzie, uratuje ukochaną i zabije Zefire. To ostatnie obowiązkowo! Inaczej się mnie nie pozbędziesz!
    Czekam na następny rozdział (nawet nie chce mi się myśleć, że on będzie naprawdę ostatni;cc)
    anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mvhahaha i bardzo dobrze. Też ich uwielbiam <3 Ale Klaroline rządzi :D Próbuj. Może ci się uda. Mnie też, nie przejmuj się :D Tak w ogóle to dziękuje za komentarz.
      Pozdrawiam ciepło ;)

      Usuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!