poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 20


          Zniknięcie Caroline bardzo odbiło się na Klausie. Myślał ciągle o niej i szukał jej bezradnie przeczesując krok po kroku całą francuską dzielnicę. Elijah i Kol chcieli mu pomóc. Tylko jak? Żaden z nich nie miał pojęcia co może zrobić. Caroline przepadła jak kamień w wodę i możliwe było, że mogli jej już nigdy  nie odnaleźć. Doskonale o tym wiedzieli, ale nie pozwolili, aby ich słowa wypłynęły na wierzch. Gdyby Niklaus to usłyszał oboje byliby martwi.
Złość Pierwotnego na Zefirę powiększyła się jeszcze bardziej odkąd Caroline zniknęła. Myślał tylko o chwili, w której ją znajdzie i zabije. Dodawało mu to siły. Wymyślał dla niej jak najokrutniejsze tortury, wszystko po to, aby zapomnieć choć na chwilę o Caroline i o tym, że może jej już więcej nie zobaczyć. Było to trudne i nie do zniesienia, ale nie mógł inaczej.
Zefira chciała się na nim zemścić, zabić kogoś, kogo kocha ponad życie. Wyłączenie uczuć przez Care było dla niego ciosem prosto w serce. Nie przeżyłby, gdyby ona zmarła. Nie dałby rady.
Zrobił kółko wokół Rezydencji Mikaelsonów i już chciał wrócić do środka, kiedy zobaczył na ziemi kartkę.

Jak tam serduszko, Klaus? Nadal łudzisz się, że jeszcze ją zobaczysz? Mogłabym spełnić twoje marzenie, ale z tego co widzę, ona nie chce cię oglądać. Przykro mi. 
Zefira

Niklaus zacisnął knykcie tak mocno, że aż mu pobielały. Był wściekły, a gorycz wylewała się z niego strumieniami. Bawiła się nim jakby był zabawką. Ale najgorsze było to, że nie kłamała. Mówiła prawdę. Nawet, gdyby ją wypuściła, Caroline nie wróciłaby do niego. W końcu nic już nie czuła. Ani go nie kochała.
Przełknął ślinę i porwał kartkę na pół. Potrząsnął głową i zaczął gorączkowo myśleć.
Do tej pory zastanawiał się, gdzie mogła ukrywać się Caroline. Oczywiście, że z Zefirą. Tylko zamiast szukać swojej ukochanej, powinien skupić się na tej czarownicy.
Uśmiechnął się zadowolony i zamiast iść do Rezydencji Mikaelsonów postanowił odwiedzić swoją starą przyjaciółkę.

* * *

Irina Salmon była wysoką trzydziestolatką z burzą brązowych loków. Miała przyjemny uśmiech i radosne oczy. Ogólnie rzecz biorąc była bardzo miła, ale miała czasami swoje humory. W jednej chwili mogła cię ściskać na powitanie i gadać jak szalona, a w drugiej burczeć coś pod nosem i ogólnie cię denerwować. 
Kiedy Klaus zapukał do drzwi jej piętrowego domku była raczej w leniwym nastroju. Ziewnęła na widok Klausa i gestem zaprosiła go do środka. Nie zawracała sobie głowy grzecznościami typu: czy Pierwotny chce coś jeść, czy tez pić. Wskoczyła na łóżko i zagrzebała się elegancko w pościeli. Kiedy usadowiła się już wygodnie, spojrzała na Klausa mrużąc powieki i westchnęła przeciągle. 
- Wyglądasz koszmarnie, Mikaelson. Miłość ci nie służy - zawyrokowała oglądając go sobie dokładnie. Niklaus uśmiechnął się krzywo w jej stronę. Może i miała trochę racji. Miłość to okropna choroba, ale nie miał zamiaru z niej rezygnować. 
- Ciebie również miło widzieć, Irino - odparł. Salmon zaśmiała się z wdziękiem. 
- Coś ty taki sztywny? Kłopoty w raju? - zapytała. Kiwnął głową. W zasadzie myślał, że będzie wiedziała co się stało, ale po chwili przypomniał sobie, że Irina była typem osoby, która mogła przesiedzieć w swojej chatce kilka miesięcy, jedząc ciasteczka z czekoladą  i oglądając nieskończone ilości filmów i seriali. 
- Kiedy ostatnio wychodziłaś na zewnątrz? - zapytał z uniesionymi brwiami. Zbyła go teatralnym wzruszeniem ramion. 
- Chyba jakieś dwa tygodnie temu. Słyszałam o matce Caroline, bardzo smutne, ale o waszym związku też, więc wszystko w porządku. Jestem na bieżąco - odparła.
- W takim razie muszę cię rozczarować, Irino. Zefira... Pamiętasz naszą przyjaciółkę z dawnych lat? 
- Och, tą parszywą sukę, która zabiła mojego brata? Niestety pamiętam - odparła unosząc się. W jej oczach zabłyszczały iskierki gniewu. 
- No w każdym bądź razie, zmusiła Caroline do wyłączenia uczuć i teraz, gdzieś z nią jest. Do tego przysyła mi głupie liściki i napawa się swoją chwilą triumfu. Muszę ją znaleźć i rozprawić się, co powinienem zrobić dawno temu - mruknął. Irina kiwnęła głową. 
- Co za babsko, że też nie ma nic do roboty tylko uganianie się za tobą. 
- Uganianie? To zemsta za jej rodzinę.
- Zemsta? - prychnęła pod nosem. - Jaka tam zemsta! Przecież ona ledwo znała te kobiety. Obstawiam, że nadal cię kocha i była naprawdę wściekła, kiedy zakochałeś się w pannie Forbes - dodała. Klaus zaśmiał się cicho. 
- To nie w jej stylu. 
- Och, Klaus. To jest właśnie w jej stylu! Przyznaj. I oczywiście chętnie pomogę ci ją złapać. Moim skromnym zdaniem, za długo już hasa po tym świecie i widocznie się nudzi, nasza mała Zefirka. Próbowałam ją dopaść, ale zawsze była dobra ze sztuki kamuflażu. Jak tylko chce, przepada pod wodę. No ale w takiej sytuacji chyba wreszcie pomszczę mojego brata. Tylko nie wiem za bardzo czego ode mnie oczekujesz
- Nie znasz może miejsca, gdzieś tu, w Nowym Orleanie, gdzie mogła się ukryć? Albo jakiegoś zaklęcia żeby ją wyśledzić? - zapytał z nadzieją. 
- Niestety nie. Zefira to suka, przyznaję, ale nie jest taka głupia i umie się świetnie zabezpieczyć zaklęciami. Nie wykryję jej ani ja, ani ty, ale może to zrobić ktoś kogo bardzo dobrze zna. Mam tutaj na myśli te stuknięte bliźniaczki: Elonę i Leeshę. Tylko musimy się na nie zaczaić - powiedziała spokojnie. 
- Skąd masz pewność, że zaczną mówić? 
- Rzuciłam na nie zaklęcie, że jeśli jednej coś się stanie, drugiej będzie działo się to samo. Dlatego poszły do Zefiry, aby uwolniła ich z tego, ale ona to wykorzystała i zrobiła sobie z nich niewolnice - odparła z uśmiechem. Niklaus posłał jej uradowane spojrzenie. 
- Jesteś genialna, Irino! Dlaczego ja wcześniej o tobie nie pomyślałem? 
- Też się nad tym zastanawiam. Powinnam być na ciebie zła. Ale ze względu na stare czasy, kiedy szaleliśmy na parkiecie jestem skłonna ci to wybaczyć. 
- To świetnie! W takim razie chodź, nie ma chwili do stracenia - powiedział. Kobieta posłała mu zdegustowane spojrzenie. 
- Muszę się przebrać, Mikaelson. Nie lubię paradować w piżamie - rzuciła i pędem pobiegła do łazienki. Po dwóch minutach wyskoczyła z niej cała rozbudzona, pachnąca kwiatami, ubrana w czerwoną suknię do kolan z lekkim dekoltem. 
- Jestem gotowa. Ruszajmy się zabawić. 

* * *

Bliźniaczki rozglądały się wokół z trudno skrywanym strachem. Irina uśmiechnęła się podstępnie i rzuciła porozumiewawcze spojrzenie w stronę Klausa. Gdy tylko zniknął, zastukała obcasami. Elona i Leesha zakrztusiły się z przerażenia. 
- Co ty tutaj... - wyszeptała gorączkowo Elona rozglądając się jak wariatka na boki. Leesha również to robiła, ale nieco bardziej dyskretnie. 
- Przyszłam pogawędzić ze starymi przyjaciółkami. Dziewczyny! No chyba wy się mnie nie boicie? - zapytała z udawanym niedowierzaniem. 
- Wcale... 
- To bardzo dobrze i przestań się już trząść jak osika. Nie zabiorę ci tego pudełka chociaż i tak wiem co tam jest. Jestem tutaj, ponieważ chcę odnaleźć moją drogą przyjaciółkę, Zefirę. Wiem, że wy najlepiej orientujecie się, gdzie teraz przebywa. Mówcie - odparła tonem nieznoszącym sprzeciwu. Elona i Leesha spojrzały na siebie porozumiewawczo i wyrzuciły przed siebie paczkę z jakąś dziwną substancją. Wokół Iriny pojawił się bardzo duszący dym, a także gryzący w oczy. 
Bliźniaczki miały nadzieję, że umknął przed Iriną, ale Klaus czekał tuż za nimi w pogotowiu. Kiedy resztki dymu rozwiały się, Salmon poprawiła swoją sukienkę. 
- Nic się nie nauczyłyście - mruknęła. Obie przełknęły ślinę i skuliły się. 
- Dobra, dobra! Powiemy co chcesz, ale obiecaj, że zdejmiesz z nas to zaklęcie - powiedziała stanowczo Leesha. Irina zastanawiała się nad tą propozycją. Mogła je wziąć razem z Klausem na tortury, ale nie było czasu się z nimi bawić. Obiecując sobie, że gdy tylko nadarzy się okazja, zabije je obie, kiwnęła głową. 
- Zgoda - mruknęła po chwili i skupiła się. Przez chwilę wypowiadała jakieś słowa po łacinie, a potem umilkła. Dziewczyny uśmiechnęły się uradowane.
- Ukrywa się w starym muzeum - powiedziała Elona. Po chwili dodała też adres i wytłumaczyła jak mają tam wejść. 
- Ale uważajcie. Radziłabym wam wziąć jeszcze kogoś ze sobą - powiedziała Leesha. Klaus prychnął i machnął ręką. Zerwały się natychmiast do biegu i znikły za zakrętem. 
Niespodziewanie tuż za nim wyrósł jakby spod ziemi Kol i Harpie. Zarówno Klaus, jak i Irina, posłali im zaskoczone spojrzenia. 
- Śledziliście mnie? - zapytał zaskoczony Mikaelson. Kol wzruszył ramionami. 
- Wiedziałem, że coś się szykuje, więc zebrałem ze sobą Harpie i oto jesteśmy. Słyszałem, że przyda wam się pomoc - powiedział zadowolony. Irina westchnęła ciężko i posłała całej grupce bardzo nieprzychylne spojrzenia. 
- Nie lubię ich, ale ten gamoń ma rację. Przyda się wsparcie - mruknęła. Klaus wahał się jeszcze chwilę, a potem, kiwnął głową. 
- Niech będzie - zadowolone wampiry ruszyły przed siebie, a Irina tuż za nimi. Czuła się osaczona z całą tą gromadą. 
- Będziesz mi wisiał ogromne piwo, Mikaelson! - ostrzegła Pierwotnego z uśmiechem. 

* * *

Postanowili, że lepiej będzie jeśli się rozdzielą. Harpie ruszyły wejściem od strony północnej, a Kol, Klaus i Irina od strony południowej.
Tak jak mówiły bliźniaczki była tam dziura prowadząca przez jakieś okropne lochy. Niklaus wyrwał kratę i rzucił ją za siebie. Następnie przepuścił Irinę i razem weszli do ciemnego korytarza. Przez chwilę błądzili w ciemnościach. Na szczęście nie przeszkadzało to braciom Mikaelson, gdyż ich zmysły były wyostrzone. Gorzej miała Irina, która szła za nimi klnąc pod nosem. Kiedy ujrzeli w oddali światło, Klaus zatrzymał się. Słyszał pisk.
- Cholera, to pułapka - wyszeptał. - Zaczajcie się tutaj i obserwujcie sytuację. Jeśli zrobi się naprawdę gorąco, wkraczacie. Jasne? Ona wie, że przyjdę tędy, ale nie wie, że z wami - dodał po chwili. Zarówno Kol jak i Irina, kiwnęli zgodnie głowami.
Klaus odetchnął i ruszył w kierunku światła. Tak jak myślał, Zefira stała tam czekając na niego. Czarne włosy spływały jej kaskadami po nagich ramionach. Miała na sobie granatową suknię do stóp. Wyglądała jak księżniczka. Jej czarne oczy spoglądały na niego z triumfem. W tej samej chwili tuż za nią wyłoniła się postać panny Forbes.
- Caroline! - krzyknął. Był szczęśliwy, że nic jej się nie stało. Ona jednak spojrzała na niego zimno. Zefira z radością wpatrywała się jak Klaus walczy z sobą, aby nie wybuchnąć ze złości.
- Zabije cię, Zefira - wycharczał zaciskając dłonie w pięści. Ruszył w jej stronę, ale Care rzuciła się w jej obronie. Cholera, pomyślał Niklaus. Złapał ją mocno za dłonie, ale ona nie odpuszczała. Najgorsze było to, że nie chciał jej skrzywdzić. Caroline wykorzystała to. Kopnęła go twarz i krzyknęła coś. Zanim się zorientował, był uwięziony w klatce. Dotknął krat, ale natychmiast odskoczył. Co prawda pił werbenę, aby być na nią odpornym, ale nadal trochę go piekło. Postanowił, że będzie to dla niego przewaga. Tylko musiał się zastanowić do czego. Potrzebny był mu plan. Natychmiast albo nawet jeszcze prędzej.
- Słodko wyglądasz, Niklaus. Zapomniałam jaki potrafisz być uroczy - powiedziała Zefira śmiejąc się. Mikaelson spojrzał na nią kpiąco.
- Wiem dlaczego to robisz - odparł cicho. Kobieta uniosła brwi do góry.
- Ach, tak? - zapytała z uśmiechem.
- Nie możesz znieść, że zapomniałem o tobie i zakochałem się w Caroline. Dlatego to wszystko robiłaś. Chciałaś żebym cierpiał. Chciałaś żebym ją nienawidził, a ona mnie. Osiągnęłaś jeden cel. Drugiego ci się nie uda - powiedział twardo. Zanim Zefira zdążyła odpowiedzieć, usłyszała szelest. Deborah próbowała uwolnić Harpie z pułapki, w którą wpadły. Czarnowłosa skinęła na Caroline. Wampirzyca w jednej chwili rzuciła się na rudowłosą. Przez chwilę się szamotały, ale Care wygrała. Miała lepszy refleks.
- Caroline, nie! - krzyknął Klaus. Było jednak już za późno. Frobes uśmiechnęła się i wyrwała serce Deborah. Kobieta wydała z siebie jęk i opadła martwa na podłodze. Harpie krzyknęły, niektóre się popłakały.
- Uda mi się - odpowiedziała jeszcze Zefira. Odwróciła się i podała Caroline kołek z białego dębu. - Skoro ja nie mogę cię mieć, ona też nie będzie - mruknęła złowieszczo. Forbes wzięła do ręki drewno i podeszła powoli do klatki. Mikaelson widział przez ułamek sekundy twarz Irina. Machnął ręką, aby jeszcze nic nie robiła.
Caroline zbliżyła się do niego i uśmiechnęła złowieszcza. Następnie uniosła kołek, ale Klaus był szybszy. Wybił jej broń z ręki i pociągnął ją w swoją stronę w miarę możliwości. Następnie pocałował ją w usta starając się, aby nie poparzyła się werbeną. Zefira warknęła ze złością. Forbes odskoczyła od niego przerażona i upadła na ziemię.
- Myślisz, że wystarczy jeden pocałunek i wrócą jej uczucia? Mylisz się! - zawołała z wściekłością. W tej samej chwili Irina i Kol ujawnili się. Zefira zmrużyła groźnie oczy i uniosła ręce do góry, chcąc zapewne rzucić jakieś paskudne zaklęcie, ale zanim zdołała coś powiedzieć, poczuła, że ktoś ją chwyta za ramię.
- Przez ciebie zabiłam przyjaciółkę. To za Deborah! - krzyknęła Caroline i skręciła czarownicy kark. Następnie rzuciła jej ciało na posadzkę i podbiegła do klatki. Szybko uwolniła z niej Klausa i rzuciła się w jego ramiona. 
- Kocham cię - wyszeptała roztrzęsiona. Mikaelson pocałował ją w czoło. 
- Ja ciebie też, kochana. I już nikt mi cię nie odbierze. 

____________________________________

Ostatni rozdział... Jak ja nie lubię ostatnich notek. Historia się kończy i wiem że czeka mnie już tylko epilog, a potem koniec. Ech... Będę tęsknić za Klausem i Caroline :c 
Pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Nie, nie, nie, nie. To nie może być koniec! ;((

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka przepiękna :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. HA! Doigrala sie wreszcie Zefira. Ma teraz za swoje.
    Postać Iriny bardzo mi przypadla do gustu. Też tak czasem mam ze nie chce mi sie wychodzic z domu. ;'] Ogolnie cały rozdział trzyma w napięciu. Szkoda że to końcowka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę z tego powodu. No i szczerze mówiąc trochę wzorowałam ją na sobie w tej kwestii także śmiało możemy przybić żółwika :D

      Usuń
  5. Swietny rozdzial.
    Jak ja nienawidze jak opowiadanue sie konczy. Gdy widze EPILOG to az lza sie w oku kreci :'(
    Nienawidze pisac komentarzy pod ost. rozdzialem.
    Czekam na Epilog chodz prawde mowiac nie chce go zobaczyc. Poprostu nie lubie gdy historia sie konczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak mam. Ale wszystko co dobre musi się kiedyś kończyć ;)

      Usuń
  6. Cały rozdział jest bardzo dobrze dopracowany. Irina strasznie mi się podoba. Szkoda że nie miałaś szansy dać jej jakiegoś wątku.
    Najbardziej szkoda mi Deoborah. Teraz Caro pewnie będzie się zadręczać jej śmiercią.
    Przynajmniej Zefira nie żyje. Wreszcie babsko dostało za swoje. Ale w sumie nie dziwie się że jednak ona naprawdę kochała Niklausa. W końcu jak można mu się nie
    oprzeć? ;>
    anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo żałuję :c No niestety. Chyba czytasz mi w myślach.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!