środa, 28 maja 2014

Rozdział 15


          Norine wyrwała się Damonowi z rąk i z butelką w ręku wybiegła z lokalu. Nadal szumiało jej w uszach i było jej strasznie niedobrze. Pędziła przed siebie, nie wiadomo gdzie. Mijała jakieś drzewa, krzaki. Czuła, że w jej ciało powbijały się kawałki drewna. 
- Nie, nie, nie... NIE! Nie chcę tego znowu przechodzić - wyszeptała gorączkowo czując, że po jej twarzy spływają słone łzy. Upadła na kolana i usłyszała potworny łomot... 

Nori ocknęła się. Podniosła powoli głowę i rozejrzała się wokół. Wszędzie była tylko ogromna trawa i ciemno niebo. Spojrzała w górę i niemalże natychmiast zasłoniła oczy. Blask gwiazd był dla niej za mocny. Z jękiem spojrzała na siebie i obejrzała się. Palcami dotknęła szyi i poczuła dwie małe dziurki. Po chwili jednak znikły co Norine przyjęła z niedowierzaniem. Wstała szybko i zaczęła biec. W jej głowie panował wielki harmider. Czuła woń pieczonych ziemniaków, gdzieś niedaleko, jakiś smród i chyba żywicę. Zatkała nos, ale nic to nie dało. Dodatkowo hałas był nie do zniesienia. W głowie zaszumiał jej pisk czajnika. Norine wrzasnęła z bólu i zatkała uszy. 
- Co się ze mną dzieje? - wyszeptała cicho i próbowała iść dalej na przód. Kiedy uniosła wzrok z zaskoczeniem zauważyła, że widzi dokładnie każdą kroplę wody na liściach. Wiedziała, że coś jest na pewno nie w porządku. Przecież ona nie widziała dobrze z bliska, a teraz... 
W tej samej chwili Nori poczuła zapach. Był inny niż wszystkie, a przez niego poczuła się głodna. Strasznie głodna. W szaleńczym tempie rzuciła się w kierunku tego zapachu. Próbowała się pohamować i przestać tak biec, ale nie mogła. Musiała zatopić w czymś zęby. Po prostu musiała. 
Kiedy dobiegła do małego domku, w którym paliło się jeszcze światło, bez słowa wyważyła drzwi. Zatrzymała się na chwilę, zaskoczona swoją siłą, ale zaraz się odwróciła w stronę tego czego szukała. 
Przed nią stał czterdziestoletni mężczyzna. Wpatrywał się w nią z przerażeniem i z zaskoczeniem jednocześnie. Nori nie zwróciła jednak na to uwagi. Spoglądała na jego szyję, gdzie wyraźnie słyszała jak pulsuje jego żyła. Oblizała wargi i już miała wbić się w nią i zaspokoić jego pragnienie, kiedy uświadomiła sobie, że zrobi to samo co tamten osobnik jej. Na szczęście mężczyzna pomyślał trzeźwo. Złapał drewno z kominka i wbił jej w brzuch, a potem wybiegł z domu najszybciej jak potrafił. 
Norine zawyła z bólu. Jednak nie żałowała. Przynajmniej nie zabiła tego mężczyzny. 

- Hej, Norine! Słyszysz mnie? Nic ci nie jest? - zapytał Damon zaniepokojony. Złapał wampirzycę w tali i pomógł jej wstać. Szatynka oddychała bardzo ciężko. Spojrzała na mężczyznę zaszklonymi oczami i natychmiast zaczęła je wycierać. 
- Idź stąd! - wychrypiała tak głośno jak tylko mogła. Damon nie przejął się tym. Widział bardzo dobrze, że była cała roztrzęsiona. Złapał ją tylko za ramię, a ona przywarła do niego niemalże natychmiast. Salvatore stał przez chwilę zaskoczony, ale po chwili oddał uścisk. 
- Nie wiem co cię dzieje, ale obiecuję ci, że będzie dobrze - wyszeptał cicho. 

* * *

Constance wróciła do domu bardzo późno. Była w złym humorze i nie miała ochoty na nic. Weszła do salonu, zrzuciła z siebie zielony sweterek i zapaliła światło. Z zaskoczeniem ujrzała, że wszędzie, gdzie tylko nie spojrzała, leżały jej ulubione kwiaty. Fiołki. Zaskoczona rozejrzała się dokładnie po pomieszczeniu i odwróciła się natychmiast. 
- Nathaniel jeśli to ty to... - zaczęła, ale nie skończyła. Walnęła prosto w głowę postać, która wyłoniła się z korytarza. Miała już wbić w nią kołek, kiedy zobaczyła, że to Kol. Zgiął się w pół i pokręcił w jej stronę stanowczo głową. 
- Jeśli myślisz, że załatwisz mnie tym drewienkiem to się mylisz. Nie będziesz miała tak łatwo - wyszeptał. Conny założyła ręce na biodra i spojrzała na niego oskarżycielsko. 
- Co ty do cholery jasnej wyprawiasz?! Mogłam przez ciebie zawału dostać. Już myślałam, że to Nathaniel... Zresztą nie życzę sobie takich niespodzianek. Nie mogłeś poczekać aż wrócę? - zawołała wściekła. Kol wyprostował się z grymasem na twarzy. 
- Oczywiście, że mogłem, ale ty nie wracałaś, a ja się coraz bardziej nudziłem. Co miałem zrobić? - odparł z niewinną miną. Constance zagryzła wargę i spojrzała na niego surowo. 
- A co mnie to obchodzi? Chciałam z tobą dzisiaj porozmawiać, ale wyraziłeś się jasno, więc teraz z łaski swojej odejdź bo chcę mieć od ciebie święty spokój! - zawołała. Kol uśmiechnął się czarująco i pokręcił przecząco głową.
- Oczywiście, że nie chcesz tylko boisz się do tego przyznać - odparł. Constance uniosła brew i spojrzała na niego z zaciętością. 
- Boję się, tak? - zapytała i nie czekając na odpowiedź zaczęła rzucać w Kola każda wolną rzeczą jaką miała w zasięgu ręki. Mikaelson omijał je z wspaniałą precyzją co strasznie denerwowało wampirzycę. Wreszcie kiedy skończył się jej materiał do rzucania, Kol w wampirzym tempie znalazł się tuż za nią i objął ją w pasie. 
- Wynoś się - zawołała, ale tym razem mniej przekonująco.
- Nigdy - odparł Kol i zaczął ją namiętnie całować. Constance nie próbowała się już opierać. Zarzuciła mu ręce na ramiona i z westchnieniem zaczęła smakować jego ust.

* * *

Caroline wypiła całą herbatę i powiedziała Elijahowi, że idzie na górę. Ten bez słowa kiwnął głową i wrócił do czytania gazety. Forbes była bardzo śpiąco i marzyła już tylko o swoim ciepłym łóżku. Miała skręcić do swojego pokoju, ale zobaczyła, ze drzwi do pomieszczenia Klausa są otwarte. Spojrzała w na schody czy nikt przypadkiem nie idzie i wślizgnęła się do jego pokoju. Wszystko było w kolorach gorzkiej czekolady. Na ścianach natomiast wisiały obrazy. Caroline obejrzała każdy po kolei z wielkim zachwytem i odwróciła się. Jej uwagę przyjęła niewielka gromadka tuż pod ścianą. Podeszła bliżej i zaczęła je przeglądać. Jakże wielkie było jej zaskoczenie, kiedy zobaczyła między nimi swój własny portret.
Był naprawdę piękny. Jej włosy falowały, a na twarzy miała radosny uśmiech. W ręku trzymała bukiet kwiatów oraz małą kopertówkę. Care pokiwała z uznaniem głową nad dziełem Klausa. Spoglądała na nie jeszcze przez chwilę, a potem wyszła z pokoju, ponieważ usłyszała, że ktoś właśnie wrócił do domu. 
Kiedy znalazła się już w swoim pokoju, położyła się na łóżku i uśmiechnęła pod nosem. To było naprawdę miłe, że namalował jej portret. To był już drugi. A ten jeszcze piękniejszy od tamtego z koniem... 

Caroline rozejrzała się zaskoczona. Nie miała pojęcia, gdzie właśnie się znajduje. Wokół niej były tylko jakieś stare kamienice, a po środku studnia. Spojrzała na zegarek i odkryła, że nie może kontrolować swoje ciała. Zostałam uwięziona, pomyślała cicho. Próbowała jeszcze parę razy, ale na nic się to nie zdało. Nie mogła się uszczypnąć, a to znaczyło, że nie mogła się obudzić. Niech to szlag, pomyślała wściekła. A chciałam się chwilę przespać. 
Jej głowa automatycznie odwróciła się. Z daleka już widziała zbliżającego się mężczyznę. Miał na sobie płaszcz, a w ręku walizkę. Ewidentnie, gdzieś się spieszył bo nie zwrócił na Caroline uwagi. Zrobił to jednak, gdy ona zawołała go z uroczym uśmiechem. 
- Pan Shepard? - zapytała patrząc na niego uważnie. Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na nią szmaragdowymi tęczówkami. 
- Znamy się? - odparł marszcząc brwi. Caroline zachichotała szaleńczo i pokręciła przecząco głową. 
- Nie, proszę pana. Ale możemy się poznać - mruknęła z drapieżnym uśmiechem i powoli zbliżyła się do niego. Następnie bez słowa, wpiła się w niego. Na tym jednak się nie skończyło. Kiedy Caroline ugasiła swoje pragnienie, wyjęła nóż i zahipnotyzowała go, aby stał prosto. Następnie zaczęła nacinać jego ciało powolnymi ruchami. Mężczyzna wrzeszczał z bólu, ale nic nie mógł zrobić. 
- Głośniej panie Shepard! - zawołała. Mężczyzna zaczął powoli przestawać, więc Care pocałowała go w usta i uśmiechnęła się zmysłowo.
- Było bardzo miło - mruknęła i jednym sprawnym ruchem oderwała mu głowę. 

Caroline obudziła się z głośnym wrzaskiem. Klaus już po chwili pojawił się obok niej i spojrzał na nią z troską. 
- Co się stało? Kolejny koszmar? - zapytał trzymając ją za rękę. 
- Tak... To znaczy nie... Klaus. Myślę, że ja kogoś zabiłam - wyszeptała trzęsąc się.

_________________________________

Myślę, że będziecie zadowoleni. Ostatnimi czasy było tutaj strasznie cukierkowo. Czas na zmiany. Mam nadzieję, że się spodoba bo jesteśmy już coraz bliżej wyjaśnienia wątku osoby, która zagraża Klaroline. Przepraszam też, że rozdział tak późno, ale ostatnimi czasy strasznie się rozleniwiłam i nie mam weny na pisanie. To chyba przez ten upał.
Pozdrawiam cieplutko!

16 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 Co się dzieje z Norine? I Damon w tym wątku *-* Bardzo podobała mi się ta scena ;) Constance i Kol <3 No i oczywiście Caroline i martwiący się o nią Klaus. Był to króciutki moment ale piekny <3 O co chodzilo z snem Caroline? Kto jej zagraza? Mam tyle pytan XD Z niecierpliwoscia czekam na kolejny zniewalajacy rozdzial ;** Pozdrawiam, zycze weny, duzo pomyslow, sloneczka i wszystkiego czego sobie zyczysz <3
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny rozdział, zagadka intrygująca. Chcę więcej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział trzymający w napięciu :) Wygląda na ciekawe opowiadanie więc będę musiała trochę narobić(15 rozdziałów.. xD)

    Zapraszam do mnie: http://zaginony-element.blogspot.com/
    Właśnie zaczęłam pisać opowiadanie i liczę na twoją opinię :D

    Przy okazji gdyż jestem tu nowa, a twój blog mi się spodobał to nominuję Cię do Liebster Award (szczegóły znajdziesz u mnie w notce "Nominacje" na blogu wymienionym wyżej :D )

    Będę zaglądać częściej! ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie za nominację, ale niestety nie mam czasu bawić się w Liebster Award,

      Usuń
  4. Kiedy kolejny??

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział *.*
    Tak trzy parki na raz? Tego jeszcze nie było. I w ogóle ta końcówka taka ni stąd ni c owad, po prostu perfekcyjna. Czekam na kolejny rozdział buziaki :*
    Oby było więcej Klaroline no i ogólnie więcej parek. A tak właściwie gdzie się podziela Stefan i rebekah? ?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rebekah i Stefan są na miesiącu miodowym przecież! :D

      Usuń
  6. Swietny rozdzial.
    Ciekawe o co chodzi z snem Caro?
    Weny i sloneczka zycze oraz na next czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko wyjaśni się już w następnych rozdziałach, Cierpliwości :)

      Usuń
  7. Świetny! I ta ostatnia scena Klaroline. Taa..dobrze że wprowadzasz mniej cukierków, choć nie powiem, fajnie się czytało ;> Zapraszam do siebie, jeśli masz czas to wpadnij i pozostaw po sobie komentarz. Będę wdzięczna :)

    http://hunting-more-important-than-love.blogspot.com/
    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie więcej akcji, więc myślę, że będziecie zadowoleni.

      Usuń
  8. Jak to? Jak to Caroline kogoś zabiła? :O Znaczy we śnie, ale w sumie to czemu? :o O co chodzi. :o
    Żal mi tej Norine. :( Biedna. Ale fajnie, że Damon przy niej był. Właściwie to chyba rodzi się kolejna para. :D Nawet mi się podobają.
    Ale w tym rozdziale góruje Constance z Kolem! *o* O rany, słodziaki, hahah. :D Uwielbiam ich razem i cieszę się, że jest ich tyle i w ogóle... aww. <3
    Bardzo fajny rozdział, pozdrawiam, życzę weny, ciepełka, słoneczka i miłego weekendu. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kocham Conny i Kola, ale to już niestety ostatni fragment z nimi ;)

      Usuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!