sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 9


         Klaus zmarszczył brwi i przyjrzał się z namysłem mężczyźnie, który został przykuty do ściany. Ciężko sapał i pluł krwią, ale Pierwotny nie zwracał na to uwagi. Bardziej interesowało go to dla kogo pracuje. Był pewien, że ktoś go wynajął. Złapał go, jak węszył na terenie jego rezydencji. Był pewien, że chciał poznać rozkład całej posiadłości. Szczególną pewność dał mu fakt, kiedy przez dłuższy czas czaił się pod oknem Caroline, której na szczęście nie było. To że miał pojęcie, które okna należą do Forbes oznaczało, że nie była to jego pierwsza wizyta.  

Mikaelson podszedł do niego po cichu i skręcił mu kark. Następnie ułożył go sobie swobodnie na ramię i ruszył w kierunku starego schronu, który idealnie nadawał się na kryjówkę. Pomieszczenie było małe i ciemne, a ściany wygłuszone, dzięki czemu żaden dźwięk nie mógł przedostać się na zewnątrz. 

Bez cienia wzruszenia, zakuł go w ciężkie kajdany i cierpliwie czekał aż się obudzi. 

Trwało to trochę czasu, jednak Klaus w końcu zauważył drżenie powiek i wstał powoli z krzesła. 

- Kim jesteś? - zapytał w miarę spokojnie. Wampir spojrzał na niego z przerażeniem, ale nie miał zamiaru mówić. 

Klaus kiwnął głową, spodziewając się tego. Nikt nigdy nie chciał od razu mówić. Zawsze musiał splamić sobie ręce krwią. Pierwotny cofnął się do stolika, który stał tuż obok ściany. Następnie wyjął kilka patyków i wrócił z powrotem do mężczyzny. Przez chwilę bawił się nimi, obracał w rękach i podrzucał, a potem gwałtownie wycelował w brzuch mężczyzny. Wampir zawył z bólu. Drewno było nasączone werbeną, co sprawiało, że ból był nie do zniesienia. 

- Ponawiam pytanie... kim jesteś? - zapytał po raz kolejny Klaus. 

Widział doskonale, jak chłopak ze sobą walczy. Ten pokaz był dopiero rozgrzewką. Niklausa Mikaelsona było stać na jeszcze więcej.

- Jestem Finnley - wycharczał powoli, plując krwią. Hybryda przewrócił oczami najwyraźniej bardzo zniecierpliwiony.

- Kto cię tu przysłał? Dobrze wiem, że szpiegujesz Caroline. Czego od niej chcesz? - warknął łapiąc go za kołnierz poplamionej krwią koszuli.

- Mój szef, Alexander Sommer... Przyszła do niego jakiś czas temu kobieta. Nie znam jej imienia. Powiedziała, że Forbes jest twoim słabym punktem. Alexandra to zainteresowało i kazał mi ją śledzić. Chciał wiedzieć dokładnie gdzie przebywa, co robi, w jakich porach wychodzi i przychodzi, jej przyzwyczajenia...

Klaus zmarszczył brwi i zasępił się. 

- Czy miała rude włosy? - zapytał niespodziewanie, wywołując tym samym zaskoczenie na twarzy młodego wampira. Pokręcił on jednak głową i w miarę możliwości wzruszył ramionami.

- Nie, nie widziałem jej nigdy na oczy. Nie wiem, jak wygląda i kim jest, ale zdecydowanie bardzo łatwo okręciła sobie Alexa wokół palca.  - dodał cicho. 

- Ktoś próbował zabić Caroline dwukrotnie. Czy to byłeś ty?

Finnley pokręcił ze strachem głową. 

Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i do środka wparował Elijah. Na jego twarzy malowało się wyraźna złość.

- Niklaus, powiedz mi proszę, co ty do cholery wyrabiasz? - zapytał, zaciskając pięści.

- Och, nic takiego braciszku. Przyłapałem go, jak kręcił się wokół naszego domu i zgadnij kogo obserwował? Caroline. Na rozkaz Alexa Sommera - odparł bez wzruszenia. - Posiedzi tu jeszcze dwa dni aż werbena opuści jego organizm - dodał jeszcze Mikaelson i odwrócił się na pięcie. 

- Klaus poczekaj! - krzyknął Elijah zamykając drzwi i podążając za bratem. - Myślisz, że to Alex stoi za poprzednimi atakami?

- Nie. To nie on. Powiedział mi, że do Alexa, przyszła jakaś kobieta i stwierdziła, że Forbes jest moim słabym punktem i postanowił go wysłać na zwiady. Pamiętam, że Caroline wspominała mi o garstce rudych włosów, która jej mignęła w oddali... Myślała, że to Costance, ale ona bawiła się na panieńskim Beki. Wydaje mi się, że to musi być ta sama osoba, chociaż ten Finnley osobiście na oczy jej nigdy nie widział - odpowiedział bratu Pierwotny. - A Alex... to tchórz. Wie, że gdybym się o tym dowiedział to rozwaliłbym mu czaszkę. Stwarza tylko pozory, że coś robi. Tylko kim jest ta kobieta?

- W swojej przeszłości Niklaus miałeś wiele kobiet zdolnych do zemsty, więc wydaje mi się, że to zbyt duże pole do szukania sprawczyni... Zresztą teraz nie mamy na to już za bardzo czasu. Ceremonia odbędzie się już za kilka godzin. Zastanowimy się nad tym jutro. 


* * *

Dzień ślubu wymagał od dziewczyn wstania o bardzo wczesnej porze. Miały umówione fryzjerki i makijażystki, których zadaniem było przygotowanie je na ceremonię. Rebekah miała je już dawno upatrzone i Caroline wcale się nie dziwiła, bo miały naprawdę duże umiejętności. Przygotowania te zajęły kilka dobrych godzin czego następstwem były dwie butelki wina, które razem wypiły. 

Końcowym etapem było założenie sukienek. Zadowolone z efektów czekały już tylko na Rebekę. Kiedy opuściła wreszcie łazienkę, dziewczyny wydały z siebie radosne okrzyki. Wampirzyca podeszła do dużego lustra z pozłacaną ramą. Caroline westchnęła patrząc na nią. Była naprawdę szczęśliwa. Kiedy blondynka pierwszy raz ją poznała, była zupełnie inna... Ukryta pod maską pozorów, zraniona, poszukująca kogoś, komu będzie na niej zależeć. Caroline nie znosiła jej wtedy, ale od tamtego czasu dużo się zmieniło. Co najważniejsze Forbes ją poznała. Taką jaka jest naprawdę. Pełną marzeń i ukrytego głęboko dobrego serca. 

Rebekah nerwowo wygładzała i poprawiała suknię ślubną. Stresowała się tak okropnie, że i Care powoli zaczął udzielać się ten nastrój. Wzięła się jednak w garść i kiwnęła w stronę dziewczyn.

- Bekah, musisz przestać się tak denerwować. Jesteś Pierwotną wampirzycą, żyjesz już tyle czasu, dasz sobie radę. A teraz podejdź tutaj bliżej, musimy sprawdzić czy masz na sobie wszystko to, co musi mieć na sobie panna młoda w dniu ślubu - powiedziała z uśmiechem. Spojrzała na Norine i gestem pokazała, aby zaczęła.

- Dobra, tutaj mam listę! Pierwsze jest coś starego, czyli jest bo masz swój naszyjnik po babci - rzuciła Norine, stawiając duży czerwony plusik na kartce. 

- To ja czytam drugie... Coś nowego. Do tego chyba suknia się zalicza, nie? - rzuciła Abigail, marszcząc brwi. Deborah zaśmiała się i zabrała jej kartkę.

- Tak, Abi. Dobra, patrzymy dalej. Coś niebieskiego? - zapytała, spoglądając na Rebekę. Caroline pomogła jej podnieść suknię do góry. Na nodze miała śliczną niebieską podwiązkę. Debby kiwnęła zadowolona głową i przekazała listę Conny.

- Aha, następne... Coś pożyczonego - powiedziała. Harpie spojrzały na siebie, ale Forbes podeszła do Pierwotnej i spojrzała na nią z uśmiechem.

- Wiesz, zastanawiałam się nad tym i doszłam do wniosku, że ten pierścień będzie ci pasował do twojej sukni - odparła Care, podając jej ozdobę. Wampirzyca uśmiechnęła się szeroko i delikatnie ją uścisnęła. 

Caroline zaśmiała się w myślach. Przez wzgląd na ich historię, wydawało się to tak absurdalne i niemożliwe... Po chwili przyłączyła się reszta dziewczyn.

- Dzięki dziewczyny, że jesteście tu dzisiaj ze mną - powiedziała wzruszona Rebekah. 

Po chwili wszyscy powoli zaczęli się zbierać. Caroline była ostatnia w kolejce do drzwi, kiedy Pierwotna złapała ją za rękę i poprosiła, aby chwilę zaczekała.  

- Mam do ciebie pewną sprawę Caroline... Wiesz ja cały czas się zastanawiam czy to błogosławieństwo Nika nie jest przypadkiem pułapką. Sama rozumiesz... On tyle razy niszczył moje szczęście, że no cóż, nie ufam mu. Dlatego mam do ciebie prośbę, Caroline. Mogłabyś go jakoś sama nie wiem... - zaczęła cicho. Care westchnęła.

- Przypilnować? - Caroline westchnęła cicho, bijąc się z myślami. - Postaram się Rebekah - obiecała. 

Tak naprawdę nie miała na to w ogóle ochoty. Miała problem spojrzeć mu w oczy, nie wiedziała nawet, jak z nim rozmawiać. Wciąż czuła, jak widmo przeszłości wisi nad ich głowami. Jednak skoro panna młoda ją o to prosiła, nie mogła jej odmówić. Zupełnie jak kiedyś, pomyślała z westchnieniem. 

Forbes pożegnała się z Rebekah i postanowiła, że najpierw musi się jeszcze zobaczyć ze Stefanem. Powolnym krokiem skierowała się w stronę pomieszczenia, gdzie znajdował się młodszy z braci Salvatore. Po drodze zatrzymała się na chwilę mrużąc brwi. Albo jej się wydawało, albo zobaczyła... Przybliżyła się bardziej do okna i znieruchomiała. 

Elena Gilbert, ubrana w granatową suknię, stała właśnie pod rozłożystym dębem z wściekłą miną. Care wiedziała, że to nie wróży niczego dobrego. Doskonale ją znała, w końcu była jej kiedyś bardzo bliska. Ten wzrok i tą postawę rozpoznałaby wszędzie. Pokręciła gwałtownie głową, próbując wybudzić się  z szoku i szybko ruszyła w pierwotnym kierunku.

Stefan, Damon oraz Elijah stali beztrosko na środku pokoju, popijając burbon. Na widok Caroline unieśli pytająco brwi.

- O co chodzi, Care? - zapytał Stefan wbijając w nią zaniepokojony wzrok. Forbes wpadła zbyt gwałtownie i wyglądała na zdenerwowaną. 

Caroline szybko przywołała się do porządku. Odchrząknęła cicho i przywołała na usta uśmiech. 

- O nic takiego. Mam tylko małą sprawę do Elijaha - powiedziała. Złapała Pierwotnego za rękę i pociągnęła na zewnątrz. - Rozmawiałam z Rebeką. Poprosiła mnie żebym miała oko na Klausa i postaram się to zrobić, ale pojawił się duży problem... Dosłownie kilka minut temu, na własne oczy, przed Voile Blanc zobaczyłam Elenę. Wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł na spotkanie przed samym ślubem... 

- Spokojnie, Caroline. Zajmę się tym - odpowiedział jej Elijah i po chwili zniknął. Care podniosła oczy do góry i westchnęła ze zdenerwowaniem. 

Nie wiedziała, że ktoś jej się przygląda.


___________________________________________ 

No i proszę już dziewiąty rozdział :D Ślub już blisko, blisko, blisko. Będzie się działo. Dzisiaj króciutko ze względu na to, że nic mi się nie chce, obtarłam sobie nogi nowymi butami (a tak się cieszyłam) i żyć mi się nie chce :c Zapraszam za tydzień.
Pozdrawiam robaczki! 

10 komentarzy:

  1. Czekałam i się doczekałam. Hm.. nie mogę doczekać się ślubu Rebekhi i zazdrosnej Eleny :D. Szkoda że tak krótko, no cóż. Nie mogę się doczekać też Klaroline :D. hahahahah kocham twoje opowiadanie! :) Zapraszam do siebie ;)

    this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com
    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
    flare-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Kim jest ta tajemnicza kobieta? Czy aby na pewno ma czarne włosy? A może Finnley kłamał, za to Klaus miał rację? Co takiego kryje w sobie niepozorny wampirek? Nie no. xD Ale zaciekawiła mnie ta scena, zresztą, jak wszystkie inne. :D
    WEEE! Ślub, ślub, ślub! Rajuśku, nie mogę się doczekać. Oby Elena tego nie zepsuła. Będę na nią wściekła, że łoo. Jako tako mogę ją tolerować, dopóki nie wpiernicza się między Stefcia i Becię. Więc niech jak najszybciej poleci na swoim jednorożcu do cudownej i idealnej krainy. PHI.
    Wracając... Będzie ślub! :D Miło mi czytać, że Rebekah jest taka milusia dla Caroline. Ach. Jakie cudowne grono tam mają. Słodziaki z nich. *o*
    I czemu aż tydzieeeeń? :( To tak długo. :( ECH. :(
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, miłego weekendu i wiele innych. <3
    PS. Biednaś. :( Nowe buty to masakra czasami, mimo że zazwyczaj są ładne. :p

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Niech leci i nie wraca. Będziemy happy również i bez niej :D
      Ps. No troszkę :c Już mi się nie będzie tak spieszyło do zakupu kolejnych XD
      Ściskam ;*

      Usuń
  3. Świetny rozdział. Jestem naprawdę ciekawa kim jest ta kobieta co próbuje zaszkodzić Klausowi i Caroline. ;]]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trochę poczekasz zanim tajemnica się rozwiąże. :D

      Usuń
  4. uwielbiam te twoje intrygi ^,*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się z tego powodu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa kto im się przyglądał ;>
    Choć mam pewną sugestię. No nic, idę sprawdzić czy jest poprawna :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!