niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 8


          Caroline wpatrywała się w taflę jeziora, której spokój został przerwany przez jej nagły rzut. Przyszło jej na myśl, że tak właśnie wyglądało trochę jej życie. Kiedy osiągała pewien moment harmonii i równowagi, kiedy wszystko zaczynało się wreszcie układać i iść po jej myśli, coś mąciło właśnie w tym momencie ten ład. Problem był taki, że zajmowało jej dużo czasu, aby przywrócić swoje życie do tego spokoju, który osiągnęła wcześniej. 

Forbes poczuła nagle na sobie czyjś wzrok. Zaniepokojona wstała szybko na nogi i okręciła się wokół  ze zmrużonymi oczami, próbując zlokalizować, kto może ją obserwować. Jednak nawet z pomocą wyczulonych zmysłów nie udało jej się znaleźć źródła problemu. 

Caroline wzięła głęboki wdech i pokręciła głową. Po prostu wmawiam sobie za dużo, powiedziała sobie w myślach i pokręciła głową, jakby miało jej to pomóc w odegnaniu tych wszystkich złych myśli. W tym właśnie coś poruszyło się daleko między drzewami, a ona miała niemalże pewność, że była to garstka rudych włosów.

- Deborah! Jesteś tu? - krzyknęła głośno, sądząc, że to może jedna z Harpii przyszła tu za nią. Nikt jednak się nie odezwał.

Caroline poczuła na ciele przeszywający dreszcz, obawiając się, że powtarza się ta sama sytuacja sprzed kilku dni. W tym samym momencie ktoś mocno popchnął ją w plecy, a ona z zaskoczeniem upadła na ziemię. Następnie poczuła głośny świst obok ucha. Kiedy uniosła oczy, zobaczyła Mikaelsona, który stał ze złapanym kołkiem w ręku. Nie miała wątpliwości, że miał znaleźć się w jej sercu. 

Forbes wstała powoli, opierając się na drżących rękach. 

- To już drugi raz... Dziękuję ci - wyszeptała cicho. W jej głowy zapanował straszny mętlik. Ten pierwszy atak oczywiście, że ją zaniepokoił. Nie wierzyła w przypadki, ale organizacja wieczoru panieńskiego Rebeki, pomogła jej o tym zapomnieć. Wszystko znowu do niej wróciło i teraz już była absolutnie pewna, że jednak jest inaczej i ktoś zdecydowanie na nią polował.

Klaus kiwnął głową i zaczął lustrować dokładnie wzrokiem okolicę wokół. Zrezygnowany cicho westchnął i zwrócił się w jej stronę. 

- Widziałaś coś nietypowego? Albo kogoś? - zapytał. - Wydaje mi się, że czułaś jakieś zagrożenie. 

- Czułam na sobie wzrok, ale nic podejrzanego nie widziałam, żadnych dźwięków. Wydawało mi się jedynie, że przez chwilę gdzieś za drzewami dostrzegłam garść rudych włosów. Pomyślałam, że to Deborah, ale patrząc na okoliczności, szczerze w to wątpię. 

- To na pewno nie była Deobrah... I wydaje mi się, że dobrym pomysłem nie będzie, abyś znowu została sama. Mogą znów spróbować cię zaatakować. Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli odprowadzę cię do Rebeki? - zapytał Pierwotny. Choć jego głos był głęboki i twardy, jak zawsze, wyczuła w nim szczere zmartwienie. 

Już po raz kolejny stawała z nim sama twarzą w twarz i szczerze powiedziawszy nie podobało jej się, co te spotkania wywoływały w jej sercu. Nie wspominając już o burzy, która toczyła się w jej głowie. Tego wszystkiego było po prostu za dużo. 

- Wiesz co chyba wolałabym wrócić do waszej posiadłości. Myślę, że wystarczy mi wrażeń, jak na jeden dzień - odpowiedziała. Klaus kiwnął głową i gestem wskazał, w którą stronę mają się udać. 

Drogę do domu przebyli w kompletnej ciszy, każde zajęte swoimi myślami. 

Kiedy znaleźli się przed rezydencją Mikaelsonów, Caroline przystanęła nagle i skierowała na niego swój wzrok. 

- Co tam właściwie robiłeś? Czemu się tam znalazłeś? - zapytała. 

- Nie wiem, ja... Chyba za dużo myślałem o ostatnim razie i doszedłem do wniosku, że upewnię się czy wszystko u ciebie w porządku. 

Caroline kiwnęła głową. Jeszcze raz podziękowała mu za pomoc, a potem udała się szybko na górę do swojego pokoju. Klaus przez chwilę spoglądał za nią póki nie zniknęła mu z oczu, a potem skierował się powoli do salonu. Elijah siedział właśnie wygodnie rozłożony na szarym fotelu; w ręku trzymał opasłą książkę. Kiedy Klaus wszedł do pokoju od razu skierował na niego swój wzrok i zmarszczył brwi. 

- Coś się stało, Niklaus? - zapytał, odkładając książkę na bok. 

- Jeszcze nie wiem, Elijah. Ale coś jest nie tak. Kilka dni temu grupa wampirów otoczyła Caroline, a dzisiaj ktoś zaczaił się na nią i wycelował kołek idealnie w jej serce. Ktoś musi ją obserwować i ktoś zdecydowanie życzy jej śmierci - odparł z westchnieniem. Po dzisiejszej sytuacji był już tego absolutnie pewien. Zresztą wydawało mu się, że Forbes uważa podobnie. 

- Myślisz, że ma to związek z tobą? - Elijah potarł dłonią czoło. Miał szczerą nadzieję, że tak nie jest, ale właściwie wszystko za tym przemawiało. Caroline nigdy wcześniej nie była w Nowym Orleanie, nie znała tu nikogo, nie zdążyła nikogo zranić w żaden sposób, więc jaki mógłby być inny powód?

- Wydaje mi się to raczej oczywiste. Jeśli ktoś dowiedział  się o tym, że jest mi bliska... Póki jest tutaj mogę ją chronić. Tylko co będzie po ślubie Stefana i Rebeki? Wyjedzie stąd i nie będę w stanie jej pomóc. A jeśli będzie miała pewność, że to ja jestem tego wszystkiego przyczyną... - rezygnacja w jego głosie była wręcz namacalna. Kiedy zobaczył ją znowu po tak długim czasie, był pewien, że w jej oczach znowu dostrzeże tą samą nienawiść, co kiedyś. Tak jednak się nie stało i nawet dało mu to trochę nadziei, choć sam tak właściwie nawet nie wiedział na co. Po wszystkim co przeszli nie mógł liczyć na coś więcej z jej strony. 

- Lepiej jeśli uświadomisz ją o tym sam. Z ukrywania czegokolwiek nigdy nic dobrego nie wychodzi. A póki co musimy mieć uszy i oczy szeroko otwarte. Namów Kola żeby się nią zaopiekował. Nie będzie dobrym pomysłem, aby przez wzgląd na to co się wydarzyło, chodziła po mieście sama - stwierdził. 

Klaus kiwnął głową i ruszył w stronę drzwi. Miał ochotę wziąć długi, zimny i orzeźwiający prysznic, który choć na chwilę wyciszy wszystko, co siedziało w jego głowie. 

- Tak przy okazji bracie... Widziałem twój najnowszy obraz. Trochę słabo się z tym wszystkim ukrywasz, Niklaus - rzucił Elijah. 

Klaus zacisnął zęby, ale nic nie odpowiedział. 

* * * 

Caroline obudziła się punktualnie o godzinie siódmej. Otworzyła oczy i wyskoczyła z łóżka, jak z procy. Obiecała Constance, że z rana pomoże jej dobudzić resztę Harpii po całej tej hucznej imprezie, którą zorganizowała. A w szczególności Rebekę. W końcu za kilkanaście godzin miał się odbyć najważniejszy dzień w jej życiu, a ona potrzebowała oderwać myśli od wydarzeń wczorajszego wieczoru.

Forbes złapała za telefon i wysłała Conny esemesa, że będzie za kilka minut na miejscu. Następnie wsadziła go w tylną kieszeń spodni i poprawiła białą bluzkę na ramiączkach. Wzięła jeszcze małą czarną torebkę do ręki i zbiegła na dół. Po drodze o mało nie zbiła wazonu. Złapała go w ostatniej chwili, rzucając się za nim na podłogę. Odetchnęła głęboko i postawiła go na małym, zrobionym z mahoniu stoliku, zastanawiając się jakby się wytłumaczyła z rozbicia dzieła sztuki, które jak głosiła mała tabliczka, pochodziło z XVI wieku.

Wampirzyca powoli odwróciła się do wyjścia i na swoje nieszczęście właśnie wtedy dostrzegła Kola. Udając, że go nie widzi, skierowała się do kuchni po torebkę z krwią. Niestety cała była opróżniona. Spojrzała na Pierwotnego, który stanął w drzwiach i jęknęła ze zgrozą. 

- To twoja sprawka, prawda? - mruknęła. - Czy ty umiesz chociaż przez jeden dzień nie robić nikomu na złość? Po prostu udawać, że mnie nie widzisz?

- Po głębokim zastanowieniu dochodzę do wniosku, że nie - zaśmiał się. Caroline założyła ręce pod boki i spojrzała na niego ostrym wzrokiem.

- Powiedz mi po prostu czego ode mnie chcesz i daj mi spokój, bo szczerze powiedziawszy nie mam czasu ani chęci na twoje zabawy. 

- Właściwie to chciałem ci tylko powiedzieć, że wiem, iż Klaus znowu uratował cię z opresji. I musisz wiedzieć droga Care, że on nadal robi sobie nadzieję. Rozumiesz? Jeśli znów zrobisz mu to samo co kiedyś, to obiecuję ci, że bardzo srogo tego pożałujesz. Dlatego zastanów się dwa razy co chcesz zrobić w sprawie z Klausem. - Ostatnie zdanie wyszeptał jej wprost do ucha. Czując jego ciepły oddech i złowieszczy ton, poczuła ciarki na całym ciele. 

Zadziwiające było dla niej, jak bardzo całe ich rodzeństwo o siebie dbało, mimo tego wszystkiego co zgotował im tak naprawdę Klaus. Powiedzenie na dobre i na złe idealnie pasowało w tej sytuacji. Co by się nie działo, zawsze mogli na siebie liczyć. Kiedyś bardzo marzyła o rodzeństwie, ale nigdy się go nie doczekała. Jednak zawsze tak właśnie wyobrażała sobie posiadanie brata lub siostry, że dbaliby o siebie i troszczyli. Zawsze. Bez względu na wszystko.

- Kol, nie zrobię mu tego co wtedy. O to możesz się nie martwić. Zamiast ciągłego przypominania mi o tym i powracania do przeszłości mógłbyś chociaż raz w życiu zrobić coś pożytecznego i znaleźć prezent dla Rebeki i Stefana - powiedziała, odganiając od siebie własne myśli. Wampir uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni torebkę z krwią. 

- Trzymam cię za słowo - odparł tylko i zniknął w drzwiach. 

Caroline wypiła jednym haustem całą zawartość plastikowego opakowania. Kręcąc głową uświadomiła sobie, że tak właściwie to nawet polubiła Kola. Kto by pomyślał, że dojdzie do czegoś takiego? Opróżnioną torebkę wyrzuciła do kosza, a następnie wyszła na zalany słońcem ogród. Ze zdumieniem zauważyła Kola, który czekał w samochodzie, mając na nosie czarne okulary przeciwsłoneczne. 

- No, długo będziesz się jeszcze guzdrać? Wskakuj szybko zanim się rozmyślę. Klausa nie ma, żeby cię niańczył - powiedział. 

Caroline westchnęła zrezygnowana i usiadła na miejscu obok niego. Zastanowiło ją to, gdzie mógł podziać się Mikaelson, ale po chwili namysłu uznała, że chyba jednak nie chce wiedzieć. 

* * * 

Po otworzeniu drzwi, Caroline nie była w stanie powiedzieć absolutnie niczego, więc zamiast tego głośno jęknęła. Następnie spojrzała na Constance, która stała pośród całego tego syfu w pokoju. Wszędzie walały się butelki, krew, butelki, krew, krew... Zrobiła krok naprzód i zaczęła iść powoli w stronę jednej z Harpii. Po drodze się poślizgnęła, co Kol, który wparował tam zaraz po niej, skwitował głośnym śmiechem.

- Widzę, że była tutaj niezła balanga - stwierdził, idąc w stronę dziewczyn. Conny spojrzała na niego marszcząc brwi, a następnie skrzyżowała ręce na piersi.

- A ty tu czego? Podwiozłeś tu Care, a teraz wynocha! - zawołała. Caroline zdziwiła się taką nagłą reakcją ze strony Constance. 

- Daj spokój, przecież nic ci nie robię! A jak zachcesz to mogę nawet wam pomóc... - powiedział z rozbawieniem. 

Forbes nawet nie zdążyła mrugnąć, a Conny znalazła się tuż obok Kola. Niebieska suknia zatrzepotała za nią, a oczy zapłonęły ogniem. Niewiele zostało z dziewczynki, którą zdawała się z pozoru być. Caroline podeszła do nich i złapała Constance za rękę. Nie umknął jej uwadze spojrzenie Kola, który wpatrywał się w nią z dziwnym błyskiem w oku. 

- Daj mu spokój. Niestety i tak go nie zabijesz, a każda pomoc się przyda - stwierdziła rozjemczo. Constance prychnęła głośno, ale odpuściła i wyszła z pokoju. Caroline natomiast uśmiechnęła się szeroko w stronę Kola. 

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to widziałam? - zapytała triumfująco. 

- Widziałaś co? - warknął, co tylko utwierdziło Forbes w jej przekonaniu. 

Dało jej to tylko przekonanie w tym, że każdy potwór, ma swój czuły punkt. Dla Kola zdawała się nim być właśnie Constance.

____________________________________________

Dlaczego weekendy tak szybko mijają? Przez sobotę i niedzielę nie zdążyłam praktycznie nic zrobić oprócz obejrzenia kilku zaległych odcinków moich ulubionych seriali. Porażka. ;/ 
W tym rozdziale więcej Kola dlatego strasznie mi się podoba. I Constance nawet się znalazła :D Pod poprzednim rozdziałem postać ta miała kilka pozytywnych komentarzy, więc myślę, że będziecie zadowoleni. Do następnego ;)
Pozdrawiam!

17 komentarzy:

  1. Super rozdział ! Jak ja się cieszę że Klaus znalazł się na miejscu.. :3 W sumie też zaczynam lubić tą relację pomiędzy Kol'em a Caroline. Czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się z tego cieszę. Ja również uwielbiam tę dwójkę :D

      Usuń
  2. Natknęłam się na Twoje opowiadanie dzisiaj i bardzo mnie zaciekawiło. Bardzo podoba mi się w jaki sposób wymyśliłaś sobie relację Caroline z Klausem. Jednak moim ulubieńcem w tym opowiadaniu jest Kol, którego uwielbiam nie tylko w tym opowiadaniu. Podoba mi się sposób, w jaki troszczy się o swoją rodzinę :D Jestem ciekawa kto chce zabić Care, jak i Klaroline ♥ Czekam na dalsze rozdziały i życzę weny ;3

    PS. Również piszę opowiadanie na podstawie Pamiętników Wampirów i The Originals. Dopiero zaczynam, ale może zajrzysz? http://bloody-game.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to żółwiczek! Ja również uwielbiam Kola dlatego będzie go w tym opowiadaniu dużo, dużo więcej niż początkowo zakładałam ;)

      Usuń
  3. Constance i Kol - zdecydowanie świetne połączenie!;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero zaczęłam czytać rozdział, a tu już co się dzieje! Ciekawe kto wycelował w nią tym kołkiem. Może to ktoś co nasłał tą pake na Caroline. Wydaje mi się to ze sobą jakoś związane. Ciekawe, ciekawe co będzie dalej......
    A ja czekam na coś z Norine :D
    Weny, weny, weny .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, bardzo dobrze kombinujesz! ;) Ale powoli, powoli, a wszystko się wyjaśni. ;D

      Usuń
  5. Superr rozdział, ale chcę więcej Klausa ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dziewiątym będzie więcej Pierwotnego, ale postaram się również w kolejnych umieścić go jak najwięcej. ;)

      Usuń
  6. Mam dzisiaj szczęśliwy dzień, znalazłam Twoje opowiadanie ;D użyłabym brzydkiego słowa, ale udaje kulturalną i stwierdze.tylko, że jest super :D zaje... Ups, po prostu super :p
    Dzisiaj poniedziałek, a mam wrażenie jakby był czwartek... Chciałoby się, weekendy zdecydowanie mijają za szybko, a rutyna zabija wenę twórczą :(
    Rozdział świetny. Podoba mi się jak wykreowałaś postaci. Dobre jest też to, że wszystko dzieje się w swoim czasie a.Ty świetnie to opisujesz ;) No... I wreszcie opowiadanie, gdzie nie ma Eleny jako głównej postaci. Uwielbiam opowiadania o Caroline i Klausie. Szkoda, że znam tylko dwa fajne: jedno jest Twoje, drugie za to niedokończone. Nie dość, że tak uwielbiam tą parę to jeszcze chyba źle szukam opowiadań o nich, bo znaleźć mi ciężko. Także wiesz... Ratujesz honor bloggerek :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!
    Wynnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, o matko jak mi nasłodziłaś :D Nawet nie wiem co ja mam ci tu biedna napisać... ;) Staram się wszystko pisać powoli i dokładnie. Fabułę mam już w większości wymyśloną, wiec jest o wiele łatwiej.
      Eleny nie cierpię, nie znoszę i ugh... Nie będzie jej dużo w opowiadaniu. Uwielbiam Ninę, jest świetną aktorką, ale postać panny Gilbert jest dla mnie strasznie płytka i nie do przełknięcia.
      Opowiadań jest naprawdę dużo w sieci i można znaleźć jakieś naprawdę fajne opowiadania, ale trzeba poszukać :D Bardzo mi miło, że moje za takie uważasz. Nawet nie wiesz jak się ciepło na sercu robi ;)
      Ratuję honor bloggerek? A to nowość! Bardzo dziękuję za taki długi i wyczerpujący komentarz. Z radości idę pisać kolejny. A to wszystko twoja zasługa :D
      Ściskam! ;*

      Usuń
  7. Jeeej! Nowy rozdział, tak długo czekałam, dzisiaj ruszyło mnie żeby poodwiedzać blogi, których nie wiedziałam kilka dniu i proszę nowy rozdział :D. Podoba mi się relacja pomiędzy Klausem i Caroline. Najbardziej, to chyba Klaus który jest zdystansowany do naszej blond-włosej. :) Czekam niecierpliwie do 12.04 Pozdrawiam, i zapraszam w moje skromne progi. Liczę, że pozostawisz po sobie ślad na moim blogu. A! I jak byś mogła, informuj mnie proszę o nowych rozdziałach w zakładce spam. Będę wdzięczna. Pozdrawiam, dużo weny! this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jakie masz wyczucie! Postaram się poinformować. Tylko żebym nie zapomniała. XD

      Usuń
  8. Na twojego bloga trafiłam przypadkiem, jednak historia którą przedstawiasz strasznie mi się spodobała. Cały twój styl pisania jest niesamowity. Zagłębiłam się w tym tak, że ani się obejrzałam a tu już koniec ; (
    Najbardziej chyba urzekła mnie postać Kola. Jest taki nieprzewidywalny. Najpierw wredny, ale zaraz pokazuje jak bardzo mu zależy na rodzinie i nie tylko... ;)
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny ;)

    P.S. Jeśli masz czas i chęci to zapraszam do mnie :)
    http://love-survives-everythign.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie za tak miłe słowa :c Znowu nie wiem co powiedzieć. :c

      Usuń
  9. Mmmm <3
    Kol ♥
    Ślicznie.
    Genialnie.
    Masz talent! <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!