Ceremonia miała rozpocząć się popołudniu w ogrodzie Voile Blanc. Pierwsi goście siedzieli już wygodnie na białych krzesłach z przyczepionymi piwoniami i daliami. Inni stali przy stole, na którym znalazły się różne alkohole i mini przystawki. Tym czasem Caroline chodziła z kartką papieru i po kolei odhaczała rzeczy z listy, upewniając się tym samym, że wszystko idzie zgodnie z planem. Nie mogła jednak pozbyć się widoku Eleny z głowy. Była tak zajęta swoimi myślami, że niespodziewanie potknęła się o wystający kamień i runęła na podłogę. Przeklęła pod nosem, karcąc się za swoją nieuwagę i szybko wstała na nogi. Niestety w prawym bucie odpadł jej obcas. Forbes skwitowała to żałosnym jęknięciem.
- Care, mam kilka par butów w moim pokoju. Trzymaj kluczyki, na pewno coś znajdziesz - powiedziała wesoło Conny, która musiała widzieć jej upadek. Podziękowała jej szczerze i szybko ruszyła w stronę budynku.
Pokój Constance znajdował się na drugim piętrze. Dzieliła go razem z Fleur, ale wampirzycy nie było w środku. Caroline znalazła torbę pełną butów i wybrała z nich wysokie czarne buty na koturnie. Idealnie pasowały do rubinowej sukienki, którą kupiła w galerii La Marais. Obejrzała się jeszcze w lustrze przed wyjściem, a potem wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
Była już na schodach, kiedy z drugiej strony zobaczyła Klausa. Na jego widok poczuła dziwny uścisk w sercu. Wyglądał niesamowicie przystojnie ubrany w elegancki czarny smoking.
- Witaj, Caroline. Wyglądasz olśniewająco - powiedział powoli, czekając na jej reakcję.
- Ty również dzisiaj się postarałeś - stwierdziła ze śmiechem. Zauważyła, że kiedy usłyszał odpowiedź, Klaus nieco się rozluźnił, a nawet pozwolił sobie na uśmiech. Odkąd zobaczyli się po raz pierwszy po tak długim czasie, spotykali się jedynie wtedy, kiedy ratował ją z opresji. Co prawda oboje mieszkali w tym samym domu, ale Caroline miała wrażenie, że specjalnie schodzi jej z drogi, a ona mu się nie naprzykrzała. Taki układ jej zdecydowanie pasował, ponieważ sama tak naprawdę nie wiedziała, jak ma się zachować po tym wszystkim co kiedyś się wydarzyło. Ale przecież nie mogło to wszystko trwać wiecznie.
- Cieszę się, że zauważyłaś - zażartował. A potem nagle spoważniał i podrapał się nerwowo po brodzie. - Właściwie to cię szukałem. Pomyślałem, że może zgodzisz się, aby chwilę ze mną porozmawiać... - Umilkł nagle i spojrzał na nią wyczekująco.
- Tak, myślę, że to chyba najwyższa pora - westchnęła Caroline. Zeszli razem na dół i skierowali się w drugą stronę ogrodu, który pozostawał pusty. Mieściła się tam ogromna fontanna z marmuru, pełna drobnych pieniędzy. Forbes uśmiechnęła się w duchu, zdając sobie sprawę, że ludzie dalej je wrzucają, licząc na szczęście i spełnienie marzeń.
Usiedli na ławce mieszczącej się nieopodal fontanny. Cisza, która między nimi zapadła, Caroline odbierała jako gęstą i niezręczną. Wzięła głęboki wdech i postanowiła zacząć zanim zrobi to Pierwotny.
- Po pierwsze, przede wszystkim, chciałam się przeprosić Klaus. Wiem, że padło z mojej strony wiele okropnych i raniących słów, ale musisz mnie zrozumieć, że byłam wtedy w rozsypce. Naprawdę kochałam Tylera... Z całego serca. Planowaliśmy razem przyszłość, mieliśmy cele, które chcieliśmy zrealizować. Ale potem pojawiłeś się ty i wszystko się zmieniło... - Caroline przełknęła powoli ślinę.
- Chciałaś powiedzieć, że wszystko zepsułem. Zdaję sobie z tego sprawę i gdybym cofnął czas, nie popełniłbym znowu tych samych błędów. Chcę żebyś to wiedziała Caroline - przerwał jej Klaus, pocierając nerwowo czoło.
Caroline położyła swoją dłoń na jego ręce i uśmiechnęła się delikatnie.
- To prawda, popełniłeś wiele błędów i nie będę udawać, że tego nie było. Ale prawda jest taka, że i ja nie jestem bez winy. Obarczyłam cię odpowiedzialnością za zbyt wiele. Za wszystkie swoje porażki, za cały ból, za całe nieszczęście. Nie powinnam tego robić. Potrzebowałam czasu, aby to zrozumieć. Gdyby Tyler był właśnie tym jedynym, nigdy by mnie nie zostawił. Byłeś powodem, ale to nie było jedyne rozwiązanie jakie miał. Mógł zostać, mogłam uciec z nim, ale wybrał inaczej. Najwyraźniej nie byliśmy sobie pisani.
Pierwotny patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy nim w końcu się odezwał.
- Jestem ci wdzięczny za to wszystko co mi właśnie powiedziałaś... Wiem, że nie jestem dobrą osobą i prawdopodobnie nigdy taką nie będę. Wiele mnie nauczyłaś i dałaś mi do myślenia, Caroline. Odkąd odeszłaś nie było dnia kiedy nie powtarzałem sobie twoich słów w głowie, bo w wielu rzeczach miałaś rację. Nic nie usprawiedliwia tego wszystkiego co zrobiłem. Przepraszam cię za Tylera. Przepraszam cię za krzywdy, które wyrządziłem tobie i twoim przyjaciołom. I dziękuję ci, że mimo naszej przeszłości i tak tutaj przyjechałaś i że mogliśmy to sobie wyjaśnić.
Klaus uścisnął mocno jej dłoń, a ona oddała jego uścisk.
Wszyscy widzieli jego wady, jego błędy, zło w jego sercu, ale ona była tą osobą, która umiała dostrzec w nim coś więcej. Nawet po tym wszystkim.
- Chciałbym powiedzieć ci coś jeszcze i być wobec ciebie zupełnie szczery. Odnośnie tych ataków, dzisiaj rano...
Oboje usłyszeli z daleka szybkie kroki, które zmierzały w ich kierunku. Zabrali nagle od siebie swoje ręce, a ich oczom ukazała się Constance i Kol. Wampirzyca wyglądała na bardzo niezadowoloną jego nieobecnością w przeciwieństwie do najmłodszego z Mikaelsonów. Na ich widok, siedzących obok siebie, jego oczy zwęziły się w małe szparki, a jego wzrok zrobił się podejrzany.
- Przepraszam, jeśli wam przeszkadzamy, ale chyba mamy problem. Szukamy wszędzie Stefana. Damon powiedział, że poszedł przynieść burbon do pokoju, a kiedy wrócił, jego już nie było. Czy widzieliście go gdziekolwiek albo wiecie co się stało?
Caroline poczuła nagle nieprzyjemny dreszcz na całym ciele.
- Och, nie... - szepnęła ze zdenerwowaniem. - Chyba się domyślam. Musimy znaleźć Elijaha.
Wszyscy zebrani spojrzeli na nią z zaniepokojeniem, ale uznała, że powie im dopiero jak znajdą Elijaha. Gdy się z nim spotkali na jego twarzy malowało się poczucie winy.
- Co się dzieje? Czego nam nie mówicie? - zapytał Klaus, marszcząc brwi.
- Caroline widziała dzisiaj przed Voile Blanc Elenę Gilbert. Dla bezpieczeństwa zauroczyłem ją i zostawiłem kilku swoich ludzi, aby ją pilnowali. Niestety właśnie stamtąd wróciłem i po Elenie ani śladu, a wszyscy, którzy z nią byli mają wyrwane serca.
Forbes pokręciła ze zdenerwowaniem głową.
- Źle zrobiliśmy, mogłam wyjść i z nią porozmawiać, ale uznałam, że tak będzie lepiej... Musimy ich znaleźć.
Do ślubu nie zostało już wiele czasu, więc musieli się spieszyć. Podzielili się na trzy grupy z określonym terenem do przeszukania i wymknęli się poza Voile Blanc, prosząc dziewczyny, aby pod żadnym pozorem o niczym nie mówiły Rebece.
Klaus zaoferował, że pójdzie z Caroline, a ona nie oponowała.
Najgorsze było to, że nawet nie wiedzieli, gdzie mogą ich szukać. Oboje wytężyli swoje nadprzyrodzone zmysły i próbowali złapać trop Stefana.
Forbes nie mogła opanować swoich myśli, których miała zbyt dużo w swojej głowie, przez co nie mogła się skupić. Na szczęście w pewnym momencie Klaus krzyknął mam i pociągnął ją za sobą.
Znaleźli się w jakimś starym, upuszczonym zaułku. Zapach Stefana był tutaj bardzo intensywny, więc z pewnością to było miejsce, którego szukali.
Mikaelson ruszył przodem, prowadząc ją do rozpadającej się kamienicy.
- Jeśli on tu jest to lepiej znajdźmy tylne wyjście - powiedziała. Klaus kiwnął głową i przepuścił ją przodem. Oboje obeszli budynek od tyłu. Mikaelson wyłamał zamek i razem weszli do środka. Droga na górę była całkowicie zagracona, natomiast schody na dół w jak najlepszym stanie. Zeszli na dół i znaleźli się w wąskim korytarzu. Było w nim trochę duszno dlatego Caroline ruszyła szybko do przodu. Nie zostało im wiele czasu. Musieli się spieszyć. Niespodziewanie usłyszała dziwny brzdęk. Pierwotny rozejrzał się niespokojnie, a następnie odepchnął Forbes daleko przed siebie. Care upadła zszokowana takim obrotem sytuacji. Wstała szybko i zobaczyła jak kilkanaście małych pocisków wbiło w się w ciało Niklausa. Podbiegła do niego i przyklękła na kolanach. Łącznie wszystkich pocisków było aż pięć, nasączonych werbeną.
Klaus jęknął z bólu i przymknął oczy.
- Poczekaj moment, zaraz je wyciągnę - wyszeptała Caroline. Musiała się uspokoić, gdyż ręce okropnie jej drżały. Mikaelson oddychał spokojnie i próbował się jakoś rozluźnić, kiedy znów wrzasnął. Forbes spojrzała na niego przerażona.
- Co się dzieje? - zapytała.
- Jest blisko serca - wyszeptał z trudem. Forbes odetchnęła głęboko i wbiła rękę w jego ciało. Próbowała złapać pocisk, który znajdował się niedaleko najważniejszego narządu. Nie mogła na niego jednak trafić. W międzyczasie pozbyła się wszystkich czterech pocisków. Szukała dalej wiedząc, że to musi być potworny ból. Zagryzła wargę i wsadziła rękę trochę głębiej.
- Przepraszam cię... wiem, że to boli, ale jeszcze chwilę...
Usłyszała jego wrzask, a potem westchnienie ulgi. Udało jej się! Wyrzuciła na bok drewniane pociski i spojrzała na Pierwotnego.
- Dziękuje, kochana - wyszeptał słabo. Caroline uśmiechnęła się lekko.
- Hej, wstawiaj! Mamy misję do wypełnienia - powiedziała szturchając go. Klaus podniósł się powoli i przekręcił głowę.
- Elena sama by tego nie zrobiła. Wydaję się, że ma jeszcze kogoś do towarzystwa - mruknął pod nosem i ruszył korytarzem przed siebie. Caroline spojrzała na niego zaskoczona.
Nagle wszystko stało się jasne. Dlaczego wcześniej na to nie wpadła?
Katherine.
- Dziękuje, kochana - wyszeptał słabo. Caroline uśmiechnęła się lekko.
- Hej, wstawiaj! Mamy misję do wypełnienia - powiedziała szturchając go. Klaus podniósł się powoli i przekręcił głowę.
- Elena sama by tego nie zrobiła. Wydaję się, że ma jeszcze kogoś do towarzystwa - mruknął pod nosem i ruszył korytarzem przed siebie. Caroline spojrzała na niego zaskoczona.
Nagle wszystko stało się jasne. Dlaczego wcześniej na to nie wpadła?
Katherine.
________________________________________
Rozdział dzisiaj o wiele wcześniej, ale napisałam już kilka do przodu, dlatego kolejny będzie w sobotę. :D Jutro mam zawody z biegania, więc życzcie mi szczęścia. Oby nie padało bo pogoda dzisiaj jakaś paskudna.
Pozdrawiam ciepło!
Przed chwilą właśnie myślałam o tym że będę musiała czekać na nowy rozdział aż do soboty, wchodzę na twoje bloga i widzę kolejny rozdział. ;P Nawet nie wiesz jak się ucieszylam!!
OdpowiedzUsuńHej jak mi się milutko zrobiło. Muszę więcej takich prezentów robić :D
Usuńomg ;o to w końcu Elka porwała Stefana czy Kaśka? xdd
OdpowiedzUsuńTroszkę zagmatwane to, ale w 11 wszystko będzie wyjaśnione.
UsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam, ze ślub nie moze odbyć sie bez zbednych przeszkod :3
Ale się ucieszyłam jak dodałaś szybciej rozdział xD
Rób tak cześciej :D
Życzę weny <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam Caroline.
PS Zapraszam do mnie:
http://klaroline21.blogspot.com/
http://weareasecretcantbeexposed-katherine.blogspot.com/
http://eyes-dont-lie.blogspot.com/
Okej, postaram się więcej robić takich niespodzianek :D
UsuńChce już sobotę! Jak mogłaś nas zostawić na kilka dni z taką niepewnością? ;/
OdpowiedzUsuńSorki :c Takie życie
UsuńElijah nie poradził sobie z Eleną? Albo z Katherine? A może nie chciał? :o Nie, nie, wierzę w dobroć Elijahy, choć może nie powinnam. No nic. :p
OdpowiedzUsuńRozdział baaaardzo fajny, ale i tak czekam na ślub, którego tak długo nie ma :( Oby wszystko się udało! Jeju, trzymam kciuki. *o* Chociaż, czy w TVD kiedyś poszło coś po czyjeś myśli? No właśnie. I tu mam powód, dlaczego wciąż obawiam się, czy aby na pewno będzie oki. xD Ale co tam. Dopóki mamy nadzieję, nie zginiemy. :D
ACH. Scena Klaroline na końcu. <3 Kochani. :D Co prawda okazja na radość taka nie teges, ale co tam. Była świetna. <3 Znaczy się scena. :D
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, pierwszego miejsca na tych zawodach, nie złam sobie nogi i ten... trochę za późno chyba na to, ale wiedz, że trzymam kciuki, aż mnie palce bolą. NO NIC. POWODZENIA. <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Znowu taki długi komentarz. Aż się zarumieniłam normalnie <3
UsuńDzięki ;*
Dlaczego tak krótko? Pisz dłuższe i to koniecznie
OdpowiedzUsuńPiszę krótkie po to, aby wstawiać je szybciej. Gdybym pisała rozdziały giganty to notki byłyby raz na miesiąc. Dlatego myślę, że tak jest lepiej. ;)
Usuńrozdział fajny bardzo mi się podoba więc czekam na next i życzę wenny
OdpowiedzUsuńDziękuje.
UsuńInformuję że nominowałam twój blog do Liebster Award. Więcej informacji tu:
OdpowiedzUsuńhttp://klaus-mikaelson-opowiadanie.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
Wielkie dzięki, ale niestety nie bawię się w Liebster Award. Nie mam na to czasu :/
UsuńSwietny rozdział! Bardzo ciekawie. Zapraszam na mojego nowego bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://katherine-pierce-story.blogspot.com/
Miłoby było gdybys oceniła czy to się w ogóle do czegos nadaje :).
Dziękuje :)
Usuń