niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 11


          Klaus szedł korytarzem z wściekłością wymalowaną na twarzy. Caroline ruszyła za nim widząc jak zaciska dłonie w pięści. Jego garnitur był cały we krwi. Zresztą ona sama również się nieźle wymazała przy wyciąganiu z niego pocisków. 
Poczuła jak serce jej przyspiesza, kiedy doszli wreszcie do drzwi. Już za chwilę miała spotkać Elenę Gilbert. Jej byłą przyjaciółkę. Sama nie wiedziała jak się przy niej ma zachować. Obie bardzo się zmieniły. Już nie były tymi młodymi, głupimi nastolatkami, które chodziły razem do liceum. Przemiana w wampira przemieniła każdą z nich. Caroline stała się odważniejsza, pewniejsza siebie. Natomiast Elena bardziej wyzywająca i rozkapryszona. 
Care miała wrażenie, że od jej przemiany tylko dzięki Bonnie razem się spotykały. A później Bennett odeszła. Wszystko rozleciało się jak domek ułożony z kart. Zostawiła po sobie smutek, rozdrażnienie i tą dziwną ciszę między Caroline, a Eleną. Nie miały już ze sobą nic wspólnego. Nic. 
Forbes przymknęła oczy chcąc zapomnieć o tamtym najboleśniejszym okresie w jej życiu. Po śmierci Bonnie wszystko zaczęło się psuć. Tyler z nią zerwał i nie było już tak naprawdę nic co miałoby ją trzymać w Mystic Falls. Dlatego spakowała się i wyjechała. 
Z początku większość jej przyjaciół utrzymywała z nią kontakt. Nawet Elena, ale szybko jej się to znudziło i zostawiła ją w spokoju. Najbardziej martwił się o nią Stefan. Pamiętała jaką rozmowę wtedy z nią przeprowadził. Zawsze umiał ją pocieszyć i wtedy to zrobił. Przytulił ją ciepło i kazał się jej meldować co jakiś czas. Wiedział jak to jest, kiedy wszystko w twoim życiu zostaje zrujnowane. I chciał, aby sobie to wszystko poukładała. 
Pierwotny spojrzał na Caroline z troską. Forbes dała mu znak, że wszystko jest w porządku i ruszyła przed siebie. Otworzyła drzwi, które skrzypnęły głucho i weszła do środka. Stefan siedział przywiązany do krzesła na środku pokoju. Wampirzyca podbiegła do niego i pomogła mu wydostać się z pułapki.
- Idźcie na górę, a ja sprawdzę czy ten dwuosobowy gang sobowtórów jeszcze tu jest - rzucił Hybryda i cofnął się. Caroline złapała twarz Stefana w obie dłonie i pocałowała go w czoło. Salvatore uśmiechnął się. 
- Chodź, Stefan. Musimy się spieszyć. Zaraz zacznie się ceremonia, a ciebie tam jeszcze nie ma. Rebekah pewnie już zaczęła wariować - powiedziała ciągnąc ją za rękę. 
- To znaczy, że jej nie powiedzieliście? Nie wierzę, że to mówię, ale tak jest lepiej. Znając ją przyszła by tu i je gołymi rękoma rozszarpała - mruknął ze śmiechem. Już mieli wychodzić, kiedy przy drzwiach pojawiła się nagle Elena. 
- A wy dokąd? Caroline, moja ukochana przyjaciółko. Chcesz już iść? Tak bez pożegnania? - zapytała ze śmiechem. Forbes spojrzała na nią mrużąc niebezpiecznie oczy. 
- Jaki masz znowu problem, Eleno? Nie wiem czy wiesz, ale oboje spieszymy się na ślub - powiedziała z satysfakcją. Widziała jak Gilbert zaczyna się trząść ze złości.
- Wiesz, kiedy usłyszałam o tym ślubie, byłam w totalnym szoku. Nie chciało mi się wierzyć, że Stefan naprawdę chciał się ożenić z Rebeką. Pomyślałam nawet, że może razem jakoś temu zaradzimy. W końcu obie jej nienawidziłyśmy, prawda? Ale nagle dowiaduję się, że ty hasasz sobie po Nowym Orleanie z rodzinką Pierwotnych - mruknęła kręcąc głową z politowaniem. Poprawiła brązowe włosy i spojrzała z uśmieszkiem na Stefana, który stał niewzruszony i wpatrywał się w nią zupełnie innym wzrokiem niż kiedyś.
- A wiesz dlaczego tak się stało, Eleno? Ponieważ Caroline poszła na przód. A ty ciągle myślisz, że jesteśmy w Mystic Falls i że możesz bawić się mną i Damonem. Te czasy dawno minęły. Ja poszedłem do przodu i zostawiłem ciebie z moim bratem. Odszedłem. Dla was. Dla ciebie. Myślałem, że jakoś sobie ułożycie życie. Ale teraz widzę, że tobie zawsze podobała się ta walka między nami. Stefan i Damon Salvatore wiecznie walczący o Elenę Gilbert. Ty nigdy nie chciałaś wybierać. Jesteś zupełnie taka sama jak Katherine. Nie tylko w z wyglądu. Charakter masz zupełnie ten sam. A ja zawsze sądziłem, że jesteś inna... - powiedział kręcąc głową z politowaniem. 
- Nie, Stefanie. Mylisz się. Ja i Katherine jesteśmy zupełnie inne. Ale obie pragniemy tego samego - odparła z mocą. Caroline uśmiechnęła się ironicznie.
- Najgorsze jest to, że ty sama nie jesteś szczęśliwa. To żałosne bo trudno ci jest pozwolić, aby ktoś inny cieszył się swoim szczęściem - wyszeptała Caroline. Spojrzała na Stefana i kiwnęła lekko głową stronę drugiego wyjścia. 
- Zajmę się nią, a ty już idź. Bekah czeka! I przeproś ją ode mnie, ale chyba ja i Klaus się spóźnimy na ceremonię - powiedziała. Elena zagryzła wargę i próbowała wyminąć Caroline, ale ona skutecznie zagrodziła jej drogę. 
- Naprawdę chcesz, aby ożenił się z Rebeką? - wrzasnęła z niedowierzaniem. 
- Chcę, aby był szczęśliwy. Tylko tyle - odparła. Gilbertówna rzuciła się na nią z wściekłym okrzykiem. Obie upadły na ziemię. Elena rozejrzała się szybko wokół i zobaczyła kawałek drewna. Pobiegła po niego szybko i uśmiechnęła się mściwie w stronę blondynki. 
- Czuję, że zbliża się koniec słodkiej Caroline Forbes - powiedziała przybliżając się do niej powoli. Care zagryzła wargę i cofnęła się w stronę wyjścia. W tej samej chwili do środka wpadł Klaus. Wbił jej kołek w ramię i pokręcił z niesmakiem głową. 
- Twoja przyjaciółka Katherine właśnie uciekła. Coś wydaje mi się, że nie taką miałyście umowę, co? - zapytał. Podniósł ją powoli i ścisnął za rękę. Caroline spojrzała na niego pytająco. 
- Moi chłopcy zabiorą cię daleko stąd i będą pilnować, abyś znów się tutaj nie zbliżyła. Robię to tylko ze względu na Caroline. W innym wypadku już byś nie żyła - rzekł ciągnąc ją do przodu. Caroline ruszyła za nimi przyglądając się dokładnie Klausowi. Zrobił to dla mnie, pomyślała w duchu. Nie spodziewała się tego, ale poczuła ciepło na samo wspomnienie o tym. Natychmiast jednak odgoniła od siebie tą myśl i wróciła do rzeczywistości. 
Kiedy wyszli na zewnątrz, słońce zaczęło muskać ich twarze. Elena dzielnie walczyła jednak na nic jej się to nie zdało. Klaus trzymał ją bardzo mocno za ramiona. Kiedy we trójkę czekali aż pojawią się ludzie, którzy zabiorą Elenę, Caroline zaczęła się krztusić. Tak samo zresztą jak Pierwotny czy sama Elena. Forbes zaczęła się rozglądać na boki chcąc wiedzieć kto jest sprawcą tego zamieszania. Odpowiedź pojawiła się bardzo szybko. 
Katherine z dzikim uśmieszkiem podeszła do Eleny i spojrzała jej w oczy. Następnie wyciągnęła kołek i już chciała go wbić w Elenę, kiedy Caroline ostatkiem sił popchnęła ją.
- Zostaw ją - wyszeptała dusząc się. 
- Naprawdę, Caroline? Ona chciała cię zabić, a ty chcesz ją ratować? Cóż za szlachetność. Niestety to zły dzień dla Eleny Gilbert. Zginie, a ty będzie patrzeć jak umiera - powiedziała śmiejąc się melodyjnie. Klaus próbował wstać, jednak dym jakby zagęścił się i było mu jeszcze trudniej oddychać. 
- Żegnaj, Eleno. A wy oboje macie pozdrowienia od mojej przyjaciółki. Zgadnijcie której! - krzyknęła z uśmiechem. Caroline zacisnęła zęby i zaczęła kaszlać coraz bardziej. 
- Odejdź - mruknęła czołgając się po ziemi. Katherine pokręciła tylko z politowaniem głową. Wyciągnęła kołek i z uśmiech wpatrywała się jak źrenice panny Gilbert rozszerzają się coraz bardziej. Już miała go wbić, kiedy ktoś niespodziewanie powalił ją na ziemię. 
Damon Salvatore mimo okropnie duszącego dymu podniósł się i zasłonił Elenę. Katherine krzyknęła wściekle. Dym zaczął powoli mniej działać. Pierce spojrzała na niego lodowato i nie czekając już dłużej w wampirzym tempie znikła z pola widzenia. Damon odwrócił się i spojrzał na Caroline. Podał jej dłoń i kiwnął głową. 
- Dzięki - mruknął do niej i do Klausa. - Ja się nią zajmę. Więcej tu nie wróci - dodał. Klaus chyba chciał zaprotestować, ale Caroline pociągnęła go za rękę. 
- On da sobie z nią radę. A teraz chodź, może zdążymy na końcówkę ceremonii - powiedziała Caroline. Tak jak mówiła Forbes, zdążyli. Oboje patrzyli jak Rebekah i Stefan składają sobie przysięgę małżeńską, a potem całują. Następnie goście zaczęli bić brawa. Caroline odwróciła się. 
- Lepiej stąd chodźmy zanim ktoś zobaczy, że nie wyglądamy tak jak powinniśmy - mruknęła odchodząc. Niespodziewanie Klaus złapał ją za rękę i spojrzał jej w oczy. 
- Możesz mi powiedzieć dlaczego tak bardzo chroniłaś Elenę? Pięć minut wcześniej próbowała cię zabić, a ty bez wahania stanęłaś za nią. 
- Wiem, że nie jesteśmy już przyjaciółkami,ale ja pamiętam czasy, kiedy bawiłyśmy się w piaskownicy. Nasze drogi rozeszły się już dawno i teraz widzę, że praktycznie się nie znamy, ale kiedyś, dawno temu trzymałyśmy się razem. Zawsze kochałam ją jak siostrę i to się nigdy nie zmieni. A jeśli kogoś naprawdę kochasz to nie pozwolisz, aby ktoś tą osobę skrzywdził. Nawet wtedy, kiedy nie ma się z nią już nic wspólnego... Do zobaczenia w Delicious! - odparła z uśmiechem.
Klaus długo jeszcze patrzył zanim znikła mu z oczu.

____________________________________

Wiem, spóźniłam się zła ja. :c Ale wczoraj nie miałam siły poprawiać tego rozdziału, zresztą zrobiłam sobie wieczorek serialowy. Obejrzałam TVD i szczerze mówiąc nawet lubię sceny Caroline i Enzo, ale nic nie przebije Klausa. Nigdy ♥ A co do TO to nawet nie mam ochoty włączać. Bez mojej kochanej Rebeki to nie to samo. Lol, Claire wracaj! Proszę :c 
Buziaczki robaczki.

Ps. Uwaga, zmieniłam nick na Trisha! 

12 komentarzy:

  1. Czatowałam od kilku godzinn na rozdział ale się nie zawiodłam c; Ja chce już widzieć kim jest ta osoba co próbuje rozwalić klaroline. A teraz się okazuje, że to ktoś kogo zna Katherine. Wciąga, chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo. Też nie mogę się doczekać, abyście się już dowiedzieli ;)

      Usuń
  2. Super rozdział! Chcę następny i to szybko :) Swietnie piszesz. Przypominam że nominowałm cię do LA. Więcej tu:
    http://katherine-pierce-story.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam pomylił mi się link. Informacje tu:
      http://klaus-mikaelson-opowiadanie.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

      Usuń
  3. Awww. W rozdziale było zdecydowanie za dużo słodkości, jak na moją duszę. Normalnie rozpłynęłam się i popłynęłam. Oczywiście w tym dobrym znaczeniu. :D Najlepsza była "mowa końcowa" Caroline. Uwielbiam ją, omom. Miła dla wszystkich, nawet dla tych którzy ją krzywdzą. To trzeba mieć po prostu dar. Podziwiam. ^^ Bardzo fajny rozdział. Elena jest głupia - nic nowego. Samolub jeden, phi. A no i szkoda, że spóźnili się na ceremonię, ale za to fajnie, bo Stefcio zdążył! I SĄ MAŁŻEŃSTWEM! <3 Słodziaki, aaach. <3 Chcę kolejny rozdział, trololo! Już w środę, chyba popłaczę się ze szczęścia! :D Tak niewiele dzieli mnie i nas i wszystkich innych od wesela. Będzie się działo! Aaaa! :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka (upał dziś że ło! xD), słoneczka, miłego tygodnia i dobrych resztek jedzenia! <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się bardzo postawa Caroline. Elena chciała ją zabić a ona nie wachała się stanąć za byłą przyjaciółką. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Postawa Caroline, była niesamowita, aż się wzruszyłam :D
    Stefan i Bekah są w końcu małżeństwem. Wielka radość dla mojego serducha :D
    Ostatnie słowa Caroline, po prostu piękne. Chciałabym mieć tak wierną przyjaciółkę jak ona ;)
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział :)

    P.S Zapraszam też do siebie na pierwszy rozdział ;)
    love-survives-everythign.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, fajny szablon. Tak się złożyło że mamy taki sam XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za Elenką.
    Widzę, że Ty również.
    Ale jakoś nie pasuje mi to do niej.
    Ale to już moja sprawa C;
    Klaus ♥
    Damon ♥
    Genialne!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!