niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 6


Caroline spędziła całą noc w fotelu, nie mając pojęcia, co ze sobą zrobić. Klaus podprowadził ją pod same drzwi jej sypialni i zniknął zanim zdążyła mu podziękować za ratunek. Wydawał się być wytrącony z równowagi poprzez całe to wydarzenie, a widmo ich rozmowy sprzed dwóch lat wciąż wisiało nad ich głowami.

Rany na jej ciele zdążyły się już dawno zabliźnić dzięki jej wampirzej umiejętności szybkiego leczenia. Najlepiej byłoby po prostu wmówić sobie, że tamte wampiry były głodne wrażeń i szukały łatwego celu, i po prostu o tym wszystkim zapomnieć. Ale było to zbyt naciągane, a ona mieszkając tyle lat w Mystic Falls nauczyła się, że przypadki tak naprawdę nie istnieją.

Kiedy pierwszy promienie słońca przedarły się przez białe zasłony, dosięgając twarzy Forbes, obolała od siedzenia w jednej pozycji przez kilka godzin, w końcu wstała z fotela. Wciąż miała na sobie wczorajsze ubranie, wymazane krwią. Dlatego właśnie pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po wyrwaniu się ze swoich rozmyślań był długi gorący prysznic i zmiana odzieży na świeżą.

Wampirzyca czuła, jak jej zmysły zaczynają powoli jeszcze bardziej się wyostrzać. Czuła świeżą krew zaledwie kilkaset metrów od rezydencji Mikaelsonów. Z niemałym trudem udało jej się stłumić chęć pobiegnięcia w tamtym kierunku.

Głód. 

Nienawidziła doprowadzać swoje ciało do sytuacji, w którym zaczynała tak dotkliwie go odczuwać. Przypominały jej o ludziach, których zabiła, gdy jako świeżo przemieniona wampirzyca, nie umiała jeszcze zapanować nad swoimi instynktami. Już dawno temu przysięgła sobie, że nie zabije nikogo tylko po to, aby go zaspokoić.

Jako że była wielką fanką wszelkiego rodzaju organizacji, zaplanowała sobie stałe pory podczas których przyjmowała krew i ściśle się ich trzymała. Krew z torebki, którą piła już od tylu lat w niczym nie mogła równać się ze świeżą, gorącą krwią wypitą prosto z żyły człowieka. Ale była całkiem znośna i wystarczająco zaspokajała pragnienie.

Poprzedniego dnia nie wypiła jednak swojej dziennej porcji krwi. Poszukiwania Stefana, a w międzyczasie kłótnie z Kolem, ciągłe myśli owite wokół Klausa, aż wreszcie atak, to wszystko złożyło się na fakt, że jedzenie było ostatnią rzeczą, o której myślała.

Kiedy Caroline w końcu znalazła się w kuchni, rzuciła się łapczywie na krew w torebkach. Właśnie kończyła trzecią, gdy usłyszała skrzypnięcie drzwi. Odwróciła się w tamtą stronę i napotkała na sobie spojrzenie znajomych, szarych tęczówek.

- Wszystko w porządku? - zapytał, przerywając panującą ciszę. Caroline kiwnęła potakująco głową z trudem przypominając sobie o oddychaniu.

Bez względu na to, jakie żywiła do Klausa uczucia, nigdy nie mogła zaprzeczyć temu, że był niesamowicie przystojnym mężczyzną. Umięśniony brzuch i ramiona odznaczały się pod założoną przez niego czarną koszulką. Szare, pełne zagadek i tajemnic oczy, od których ciężko się oderwać i kręcone ciemne blond włosy.

Gdyby nie wiedziała kim jest, jaki jest i do czego jest zdolny, nigdy nie domyśliłaby się, co drzemie w jego wnętrzu. Ale wiedziała.

Dzikość. Spustoszenie. Śmierć. Ogień. Nienawiść. 

Ale oprócz tej ciemnej strony, Caroline znała również tą drugą, skrzętnie ukrywaną przez niego stronę.

Kochał bezgranicznie i był w stanie poświęcić wszystko dla ludzi, których kochał. Obrazy, które malował pokazywały jego wrażliwość, zmysł artystyczny, ale przede wszystkim, palącą wręcz, potrzebę akceptacji.

Niklaus Mikaelson był pełen tego wszystkiego. Pełen sprzeczności.

Odwrócił się, kiwając głową, jakby chciał przeprosić ją za to, że w ogóle się do niej odezwał.

Jeszcze dwa lata temu najchętniej wbiłaby mu sztylet prosto w serce za to, że przemienił Tylera. Za to, że wtargnął w jej, już i tak wystarczająco pogmatwane, życie. Za to, że przewrócił je do góry nogami, a ona nie była w stanie nic zrobić, aby opuścił jej myśli.

Ale to była przeszłość.

- Klaus? - zawołała. - Dziękuję za twoją pomoc.

Kąciki jego warg drgnęły.

- Dla ciebie wszystko, Caroline.


* * *


Pewien fakt dotyczący ślubu Rebekah i Stefana wyjątkowo niepokoił Caroline. Było coraz bliżej do ślubu, a jednak żadne z nich nie zająknęło się ani razu słowami: wieczór panieński/kawalerski. 

Coś tu nie grało.

Swoim odkryciem Caroline postanowiła podzielić się ze starszym z braci Salvatore przy okazji dowiadując się, jak Damon rozwiązał swoją mieszkaniową kwestię. A zrobił to bardzo prosto. Zauroczył bogatą staruszkę posiadającą lokum w centrum Nowego Orleanu, które najbardziej mu się spodobało i najzwyczajniej w świecie tam siedział, upijając się burbonem.

- Naprawdę nie masz co robić o tej godzinie? - warknął, zamykając jej drzwi przed nosem. Forbes syknęła i z furią wkroczyła do środka.

Z wielkim trudem powstrzymała się od skomentowania do jakiego stanu doprowadził swoje tymczasowe mieszkanie. Caroline zakodowała sobie w myślach, aby po ślubie, znaleźć kogoś kto uprzątnąłby cały ten syf. Nie chciała nawet wyobrażać sobie, co przeżyłaby właścicielka tego mieszkania, gdyby po powrocie ze swoich spontanicznych wakacji, zastała swój dom w tak opłakanym stanie.

Damon rzucił się na kanapę. Miał na sobie tylko cienkie granatowe bokserki i nawet nie wpadł na pomysł, aby założyć w końcu jakieś spodnie.

Caroline wywróciła oczami i rzuciła w niego stertą ubrań, która akurat leżała pod ręką.

- Czy ty zawsze musisz być taki irytujący? Po prostu mi powiedz. - Damon zaśmiał się w odpowiedzi.

- Naprawdę muszę? Przecież znasz ich oboje. To oczywiste, że postanowili nie urządzać żadnego wieczoru. Musiałem się postarać, aby przekonać Stefana na nie-wieczór, czyli ostrą popijawę w barze.

Forbes znała ich, owszem, ale to wciąż nie wyjaśniało powodu by uparli się nie mieć tradycyjnego wieczoru. Damon zobaczył to w jej spojrzeniu, bo jęknął głośno, jakby kazano mu tłumaczyć przeróżne zawiłości matematyczne małemu dziecku. .

- Myśl, Caroline! Czego symbolem jest taka impreza?

Pożegnania. A jeśli nie będą tęsknić za za tym, co było zanim się związali, nie mieli czego żegnać.

Takie wyjaśnienie tak bardzo pasowało do Stefana i Rebekah, że poczuła rozczarowanie iż sama nie wpadła na nie wcześniej. Zrzuciła nogi Damona z kanapy i usiadła obok niego.

Wampir pokręcił tylko głową.

- Powiedziałbym ci żebyś się nie wtrącała, ale zapomniałem, że masz na imię Caroline Forbes i takich słów nie posiadasz w swoim słowniku.

W odpowiedzi z całej siły walnęła go w głowę.

* * *

Caroline dorwała się do listy osób na ślubie Rebekah i Stefana i z zainteresowaniem zaczęła przeglądać wszystkich uczestników. Kol powiedział jej, po tym jak oczywiście nasłuchała się tych jego wszystkich złośliwych komentarzy, że jego siostra bardzo liczyła na przyjazd dziewczyn, z którymi poznała się dwa lata temu podczas podróży po Europie. Jednak wciąż pod znakiem zapytania stał fakt, czy w ogóle się zjawią.

Forbes uznała, ze gdyby tak się stało, wieczór panieński spodobałby się wampirzycy jeszcze bardziej. Spędzenie czasu tylko z Caroline mogło jej się nie uśmiechać, ale gdyby postarała się o przyjazd tych kilku wampirzyc, o których mówił Kol, była pewna, że nie zabiłaby jej za to, że podjęła się organizacji tego przyjęcia wbrew jej woli.

Lista gości nie była jakoś niesamowicie obszerna, choć było trochę nazwisk, których w ogóle nie znała. Kol zdradził jej tylko jedno imię: Constance. Wymówił te imię z dziwnym błyskiem w oku i niespotykaną w jego głosie delikatnością. Oczywiście nie podał jej nazwiska żeby przypadkiem nie ułatwić jej tego wszystkiego.

Na liście znajdowała się jedna Constance o nazwisku Nowak. Brzmiało ono dla Caroline dziwnie, więc szybko zrozumiała, że na pewno nie była amerykanką. Zapisała sobie w telefonie jej numer i jak gdyby nigdy nic odłożyła księgę gości.

Nie odebrała za pierwszym razem, ani też za drugim. Caroline wybrała numer po raz trzeci nieco zrezygnowana, że najpewniej jej plan nie wypali. Ale ku jej zaskoczeniu po drugiej stronie odezwał się damski głos.

- Halo? Kto dzwoni? - zapytała Constance. Caroline podniosła się z ławki i z zadowoleniem uniosła pięść do góry.

- Nazywam się Caroline Forbes. Nie znamy się, więc moje nazwisko z pewnością nic ci nie mówi - zaczęła wampirzyca. Nie dała dojść Constance do słowa póki wszystkiego nie wyjaśniła.

Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, a potem Forbes usłyszała rozbawiony śmiech po drugiej stronie telefonu.

- Tu cię trochę zdziwię, bo znam twoje imię, Caroline. Jesteśmy z dziewczynami na bieżąco jeśli chodzi o Mikaelsonów i co nieco słyszałyśmy o dziewczynie, która zawróciła Klausowi w głowie - stwierdziła radosnym głosem. Forbes zrzedła mina, słysząc to. Znów poczuła nieznośny ucisk w sercu, gdy myślała o tym wszystkim, co powiedziała Klausowi przed dwoma laty.

- Jeśli chodzi o twój plan, wszystkie trzy w to wchodzimy! Deborah powinna być jutro z samego rana w Nowym Orleanie, a ja i Norine późnym popołudniem. Powiedz tylko gdzie mamy udać się, jak już wylądujemy, a resztę ustalimy i zorganizujemy na miejscu. 


* * *


Rebekah przyglądała się Caroline z przymrużonymi oczami. Forbes modliła się, aby jej twarz nie zdradziła, że coś ukrywa inaczej byłoby po całej niespodziance.

Mikaelson miała na sobie czarne spodnie i zwykłą białą bluzkę na ramiączkach. Wyglądało na to, że miała zamiar po raz kolejny upewnić się, że wszystko zostało przygotowane do ślubu. Im bliżej było tej uroczystości, Caroline z łatwością mogła dostrzec, że Rebekah zaczyna coraz bardziej się denerwować. Za wszelką cenę starała się tego nie okazywać, plując jadem na wszystkie strony i będąc jeszcze bardziej nieznośną niż zazwyczaj.

Ale Caroline doskonale widziała przez tę maskę, którą założyła.

- Jeśli to jakiś podstęp Forbes, nie chciałabym w twojej skórze - rzuciła w końcu Pierwotna. Caroline z trudem powstrzymała się, aby nie zaśmiać się na głos.

Rebekah otworzyła drzwi do pustego klubu, który na polecenie Forbes został tego dnia zamknięty dla imprezowiczów. Rozglądała się chwilę po ciemnym pomieszczeniu i miała właśnie odwrócić się, aby wrzasnąć na Caroline, że zajmuje jej tylko czas, gdy zarejestrowała poruszenie gdzieś w głębi klubu. Ktoś włączył światło, a do jej uszu dobiegł kobiecy pisk układający się w słowa: niespodzianka!

Caroline już dawno nie widziała, aby ktoś uśmiechał się tak szeroko i szczerze, jak Rebekah w tamtym momencie.

__________________________________

Wkuwam historię. A raczej próbuję bo coś marnie mi to wychodzi. :/ Jeśli wyłapiecie błędy, literówki lub cokolwiek to krzyczcie. To tyle na dzisiaj. 
Pozdrawiam!

20 komentarzy:

  1. cudowny rozdział :p
    Klaus <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ! Ślub Bekah już coraz bliżej, aww.. *o* Nie mogę się doczekąć ! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie Bekah się uśmiechnęła :D Idę chyba zapisać w kalendarzu. xD A tak serio, to dziękuję Jadeth za to. I mam nadzieję, że Rebekah kiedyś polubi Caroline. Byłoby fajnie, nawet bardzo! :D
    Nadine wzięła się znikąd, jak... jak coś, no. xD Trochę taka gaduła, nawet przerosła w tym Care! Łaa! :o
    Mina Rebeki po tym, jak zabrali Stefana na wieczór kawalerski - hahahah, bezcenna hahaha xD Sama idzie, a się biednego Stefcia czepia, no! :D
    Jeszcze trochę i ślub! <3 Szkoda, że sama nie zostałam zaproszona, ok. :( Być na ślubie Beki i Stefana to musi być coś! :D
    Przyznaję, że po przeczytaniu notki od autora zaczęłam szukać literówek, ale nic nie znalazłam. :( Chociaż w sumie to dobrze :D
    Czekam na nn. <3 Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, słoneczka, piątki z historii i wiele innych. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak! Trzeba zrobić kiedyś ten pierwszy krok. :D No w sumie ta, ale ona będzie należeć do większego klanu dlatego ja wprowadziłam. To zrobię zaproszenie i ci wyślę. Zgoda? :c
      Uff, to dobrze. Ortografia i te cholerne przecinki. Wrogowie numer jeden :/
      Ściskam ;*

      Usuń
  4. Jadeth Darsy jest najlepsza! Na strość też chcę być taka :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo mi się podoba. W następnym mam nadzieję że już będzie ślub bo już się go nie mogę doczekać więc czekam na next i życzę weny.
    Ps: wcześniej podpis Dylan Mikaelson ale teraz bęnde pisać z tego konta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to jeszcze nie w następnym rozdziale, ale już jest bliziutko! :D

      Usuń
  6. Kocham Kola. Więcej go, plz : >

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się :D Jestes drugą osobą, która mnie o to prosi ;)

      Usuń
  7. Kiedy nowy rozdział? Dodaj szybciej. Strasznie się nudzę ;c

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz świetny pomysł na opowiadanie. Strasznie wciąga. Fabuła dobrze obmyślona i wszystko idzie spokojnie, a jak niektórzy robią, że po dwóch rozdziałach już pocałunek. No i cały ten ślub! Nie mogę się już doczekać
    Plis dodaj kolejny rozdzialik szybciutko.
    bad
    girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie ;) Fabuła owszem obmyślona, ale oczywiście tak mniej więcej. Wiem co powinno się znaleźć, w którym rozdziale, ale niektóre rzeczy również wymyślam na bieżąco.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Kocham Kola normalnie, no :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję niedosyt Klaroine! Ale tak po za tym jest genialnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. 36 year-old Nuclear Power Engineer Fianna Saphin, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like Stargate and Metalworking. Took a trip to Catalan Romanesque Churches of the Vall de BoíFortresses and Group of Monuments and drives a Sportage. kliknij tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!