sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 1

    Caroline przewróciła się na drugą stronę łóżka i zasłoniła ręką oczy. Kilka promyków wschodzącego słońca padło na jej twarz. Choć oczywiście miała na sobie pierścień chroniący ją przed skutkami światła, to jednak nadal nie mogła się odzwyczaić tego gestu.

Wampirzyca ziewnęła przeciągle, a potem wstała powoli z łóżka i skierowała się do kuchni. Po drodze wzrokiem ogarnęła swoje mieszkanie i automatycznie jęknęła. Salon wołał, aby się za niego wreszcie zabrać i uprzątnąć te wszystkie brudy. Caroline szczerze mówiąc nie miała zbytnio na to ochoty, ale sama musiała przed sobą przyznać, że znacznie zaniedbała swoje mieszkanie. Jej mama, Liz Forbes zawsze mówiła, że dom jest wizytówką kobiety. Choć może i nie była typową gospodynią domową – w końcu piastowała stanowisko szefa policji, co było bardzo odpowiedzialnym zajęciem – ale zawsze umiała utrzymać porządek. Gdyby jednak teraz weszła do jej domu, to z pewnością dostałaby zawału.

Na chwilę żal ścisnął jej serce na wspomnienie matki. Caroline, odkąd dwa lata wcześniej wyjechała z Mystic Falls, skontaktowała się z nią zaledwie kilka razy. Mama doskonale ją rozumiała i dlatego nie próbowała na siłę do niej dzwonić. Wiedziała, że jej córka potrzebuje czasu, dużo czasu, aby wszystko sobie uporządkować. A sama Caroline doszła do wniosku, że tak było lepiej. Jej przemiana w wampira wiązała się z dużą dawką cierpienia i strachu. Teraz była od tego wolna. Nikt jej nie nachodził ani nie próbował zrobić krzywdy. 

Caroline bardzo cierpiała z powodu rozstania z Tylerem. Była bardzo zaangażowana w ich związek i koszmarnie przeżyła to, że z nią zerwał. Przyjaciele robili wszystko, aby jakoś pomóc ruszyć jej do przodu. Nawet Damon, który był dla niej przez większość czasu, zwykłym dupkiem i egoistą, próbował ją rozśmieszać i przekonywać, że nic nie straciła. Ale straciła. A przekonywanie, że nie, wcale jej nie pomagało. Wszystko w Mystic Falls ją przytłaczało. Dlatego właśnie podjęła decyzję, aby wyjechać, jak najdalej od tego przeklętego miasta, jak najdalej od tych wszystkich przeklętych wspomnień i przede wszystkim, jak najdalej od tego przeklętego Klausa.

Od tamtej pory minęły dwa lata. 

Dni mijały, jak wystrzelone z procy i Caroline zdała sobie sprawę, że zdążyła już trochę zatęsknić za Mystic Falls. Raz nawet spakowała się i naprawdę już chciała wracać, ale coś ją od tego powstrzymywało. Może fakt, że to miasto przyciągało do siebie śmierć, a ona i tak straciła już stanowczo zbyt wielu bliskich jej ludzi. Może nie była jeszcze gotowa. A może Mystic Falls było już całkowitą przeszłością. 

Forbes zjadła śniadanie, a potem przebrała się w szorty i bluzkę na ramiączkach. Na dworze było strasznie gorąco, dlatego Care postanowiła związać włosy w kucyka. Kiedy w końcu była już gotowa, złapała jeszcze torebkę do ręki i poszła na miasto.

Jako że celem dziewczyny było doprowadzenie mieszkania do porządku, Care od razu skierowała się do sklepu po potrzebne proszki i specyfiki. Nie znała się za tym za bardzo, dlatego z uśmiechem podziękowała kobiecie w sklepie, która z miłą chęcią poradziła jej co może się przydać. Po zrobionych zakupach nabrała ochoty na lody. Zamówiła śmietankowo-czekoladowe z polewą toffi i spacerkiem ruszyła do domu.


Była zajęta swoimi myślami, kiedy usłyszała niepokojący szelest, gdzieś za sobą. Wytężyła wzrok i rozejrzała się czujnie. Nic niezwykłego jednak nie zauważyła. Jej sąsiadka Mary, jak zwykle o tej porze, uprawiała jogging. Pani Waters z parteru rzucała okruchy chleba ptakom, a stary, o nieco spaczonym poczuciu humoru, Louis Williams, czytał leniwie na ławce gazetę. Nie zauważyła nic niezwykłego. Póki się nie odwróciła.

Dobrych kilka sekund zajęło dotarcie do niej, że przed nią, we własnej osobie, stoi Stefan Salvatore. Caroline zamrugała kilkukrotnie jakby bała się, że ma zwidy od tego gorąca. Ale kiedy on wciąż tam stał, jak najbardziej prawdziwy, rzuciła mu się z piskiem w ramiona. 

Wampir uśmiechnął się i oddał mocno jej uścisk.

– Wspaniale cię widzieć, Caroline – powiedział, całując ją w czoło.

– Ciebie również, Stefanie – odparła z radosnym uśmiechem. Następnie wzięła go za rękę i pociągnęła w kierunku najbliższej wolnej ławki. Caroline nie mogła się nacieszyć jego widokiem i kazała mu streścić, co działo się u niego przez cały ten czas, przez który się nie widzieli.

Stefan opowiedział jej, jak Rebeka Mikaelson potrzebowała jego pomocy, a on jej udzielił. Oczy błyszczały mu, gdy o niej mówił. A już szczególnie wtedy, gdy oznajmił Caroline, że oświadczył się Pierwotnej i z całego serca pragnie, aby jego najlepsza przyjaciółka znalazła się na ich ślubie.

Potrzebowała chwili, aby sobie to wszystko poukładać w głowie. Była bardzo zaskoczona, owszem. Ale była też niesamowicie szczęśliwa. Drogi jej i Rebeki nie zawsze dobrze się układały, ale jeśli to właśnie ona była tą dziewczyną, dzięki której Stefan mógł zostawić rozdział Eleny Gilbert w swoim życiu za zakończony i rozpocząć nowy, nie miała nic przeciwko temu.

– Wiedziałam, że musiałeś mieć jakiś ukryty cel, żeby tu przyjechać – stwierdziła ze śmiechem po tym, jak mocno go przytuliła i mu pogratulowała. Stefan zrobił poważną minę.

– Słuchaj Care, wiem, że to może być dużo, po tym wszystkim co się stało... Ale potrzebuję cię. Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie wyobrażam sobie tego ślubu bez ciebie. I byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś pomogła ogarnąć mi i Rebece kilka spraw związanych ze ślubem, oczywiście, jeśli tylko będziesz miała ochotę. Jesteś mistrzynią organizacji przyjęć i twoja pomoc byłaby nieoceniona. Tylko proszę, pod żadnych pozorem nie wspominaj Rebece, że tak powiedziałem. – Starał się mówić poważnym tonem, ale oczy mu się śmiały.

Caroline poklepała go uspokajająco po ramieniu.

– Spokojnie, nie powiem Rebece, chyba że mnie zdenerwujesz. Oczywiście przyjadę, ale wątpię, aby twoja przyszła żona była z tego zadowolona, o pomocy w przygotowaniach nie wspominając. Ale pomogę, jak tylko będę mogła – obiecała Forbes z mocą.

– Wiesz, cieszę się, że tak dobrze to przyjęłaś. Naprawdę obawiałem się podobnej litanii, na temat tego jaki jestem głupi, do tej którą zaserwował mi Damon.

– To źle myślałeś. Najważniejsze dla mnie jest twoje szczęście – odparła, dając mu kuksańca w bok. – Więc gdzie mam zabrać swoje manatki? Do gorącej Portugalii? Lodowatej Norwegii? Gdzie wasze romantyczne dusze pragną się połączyć na wieki? – dodała melodramatycznie. 

Stefan nagle zgarbił się nieco.

– No dalej, Stefan!

– W Nowym Orleanie – odparł po dłuższej chwili milczenia. Wzrok Caroline, z pełnego radości i wesołych ogników, zrobił się ostry. Zmarszczyła jasne brwi i odruchowo przegryzła dolną wargę.

– Wiem, że to ostatnie miejsce na ziemi, w którym pragniesz być i że go nie znosisz, ale...

– Nie, Stefan. Poprawka. Ja go nienawidzę, ale masz rację, że to nie jest powód, aby nie przyjść. Proszę powiedz mi tylko, że nie mieszkacie razem z nim pod jednym dachem – poprosiła błagalnie. Salvatore podrapał się po głowie.

– Nie, Caroline. To znaczy... Na razie mieszkamy w rezydencji Mikaelsonów. Mamy już swoje gniazdo, ale mamy zamiar tam zamieszkać dopiero po ślubie. A zresztą Klausa na razie nie ma w Nowym Orleanie. Jest teraz gdzieś w Hiszpanii, więc bez obaw. Przyjedzie dopiero kilka dni przed ślubem, o ile Kol go ściągnie...

Caroline kiwnęła głową, nie mogła jednak przywołać z powrotem entuzjazmu, który czuła jeszcze kilka chwil temu.

– Dobra, dobra! Przyjadę i nie ucieknę stamtąd. To znaczy spróbuję... Nie no żartuję, na pewno nie ucieknę – stwierdziła, widząc, jak Stefan patrzy na nią z wyczekiwaniem. Jej słowa sprawiły, że westchnął z ulgą.

– Dzięki, Care. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.

– Nie ma za co. W końcu czego nie robi się dla przyjaciół? 

Wampir uśmiechnął się do niej. W tej samej chwili zadzwonił jego telefon i Salvatore poszedł na ubocze, aby odebrać połączenie. Rozmawiał przez chwilę, a potem wrócił do Caroline. Nie musiał nic mówić, Forbes od razu kiwnęła głową. Wiedziała, że musiał już wracać.

– Idź, idź! Zresztą nawet nie chcesz widzieć mojego mieszkania, jest w opłakanym stanie– zawołała, machając ręką. Pożegnali się jeszcze, a potem Caroline wróciła do domu.

Swoje zakupy – różne specyfiki i kolorowe ściereczki – położyła niedbale w przedpokoju. W podskokach wyciągnęła z łóżka wielką, niebieską walizkę i otworzyła ja na roścież. Następnie zaczęła wyciągać z szafy ubrania, z toaletki biżuterię, a z łazienki kosmetyki. Lokówka i prostownica zajęły miejsce VIPa. Bez nich Caroline nigdzie by nie wyruszyła.

Spod łóżka wyjęła starą szkatułkę. Otworzyła ją ostrożnie i uśmiechnęła się na widok jej starych pamiątek, które wzięła ze sobą z Mystic Falls. Wstęga z dnia, kiedy została Miss Mystic Falls. Stare zdjęcie grupowe jej, Jeremy’ego, Matta, Boonie, Eleny, Stefana, a nawet Damona, który stanął z kwaśną miną i wyciągniętym językiem do obiektywu. Kolczyki, które dali jej rodzice na dziesiąte urodziny. Wisorek w kształcie serca od Tylera.

Frobes westchnęła z nostalgią i schowała pudełeczko do torebki.

Po dwóch godzinach jej walizka praktycznie pękała w szwach. Wampirzyca musiała użyć naprawdę sporo siły, aby ją zamknąć. Nieźle się przy tym zmachała. Dla dodania sił poszła do kuchni i wyciągnęła z lodówki torebkę z krwią. Z kredensu wyjęła szklankę i ostrożnie wlała do niej ciecz. Wypiła łyk i od razu poczuła się lepiej. Już po chwili kubek został opróżniony, a Caroline wyrzuciła zużytą torebkę do kosza na śmieci. Westchnęła i podeszła do okna. Otworzyła je na roścież i przez chwilę wpatrywała się w widok, który miała przed oczami.

Strasznie tęskniła za Stefanem i naprawdę cieszyła się, że będzie obecna w tak ważnym dla niego dniu. Obawiała się jednak spotkania z Klausem. Tamta noc, kiedy przyszła do jego domu i obwiniła go za jej rozstanie z Tylerem... Ten jego przybity wzrok, kiedy słuchał bez słowa, jak wciska mu kołek w serce... A teraz będzie musiała stanąć z nim twarzą w twarz.

Niespodziewanie niebo przecięła błyskawica.

Po pięknej pogodzie zostały już tylko wspomnienia.


13 komentarzy:

  1. Pierwszy rozdział i już mnie wciągnęło!
    Nie mogę się doczekać aż pojedzie do Nowego Orleanu. Chcę Klausa ;p
    Czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo. W drugim rozdziale pojawi się fragment z nim. Nie za duży, ale zawsze coś. :D

      Usuń
  2. Cudowna notka, kochana. Podoba mi się strasznie jak opisałaś uczucia Caroline - rozstanie z Tylerem i ogólnie całe to zamieszanie z Klausem. A fragment z Forbes i Stefanem jest po prostu uroczy. Gdyby nie Klaus i Caroline to chciałabym, aby byli razem. Ale na szczęście mamy nasze ukochane Klaroline.
    Afdgshshs, Rebekah! Ślub z nią? ;P To dobrze, uwielbiam ją. Pisz szybciej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to nie jestem za Steroline, ale ostatnio w Pamiętnikach mieli kilka fajnych scen, że to jakoś tak natchnęło mnie do napisania tego.
      Ja też. Piąteczka! :D

      Usuń
  3. Wpadłam tutaj przypadkowo, ale czuję, że zostanę na dłużej. Prolog przypadł mi strasznie do gustu, a rozdział pierwszy potwierdził, że zapowiada się świetne opowiadanie. Mam tylko nadzieję, że nie przerwiesz go w połowie i nie porzucisz jak robią niektóre autorki tylko skończysz do końca.
    I wiesz co? Cieszę się że u ciebie Bonnie nie żyje bo ten cały wątek z Kotwicą w Pamiętnikach jest moim zdaniem beznadziejnym. Katherine przez nią nie przeszła i ona nie ogarnęła, że coś jest nie tak. Ludu! Pozdrawiam cieplutko i pisz, pisz bo nie mam teraz co czytać. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, nie porzucę. Masz moje słowo, sama czegoś takiego nie znoszę. Chociaż czasami jest ciężko, ale dam radę. Skończyłam dwa opowiadania, zaraz będę kończyć trzecie. Zresztą uwielbiam Klaroline. Nie zostawię ich tak bez happy endu. :D
      Tak, ten temat również mnie niezwykle denerwuje. Mogli już sobie to darować. No i piszę, piszę. Będziesz miała co do czytania. ;)

      Usuń
  4. Lekko, przyjemnie... Uwielbiam po prostu twój styl pisania. Jak na pierwszą notkę wyszło ci nieźle. A wiadomo - początki są zawsze najtrudniejsze. Myślę, że potem będziesz miała już z górki.
    Co do samego pomysłu to jest bardzo oryginalny. Mimo iż nie przepadam za Rebeką (tak wiem, jak ja tak mogę? ale ten jej ciągły płacz w PW bardzo mnie zniechęcił a w TO góruje u mnie Klaus) to jednak uważam, że do Stefana pasuje. Lepiej ona niż Elena, której nie cierpię jeszcze bardziej grr ;/
    A no i kiedy nowy rozdział? Miał być chyba za tydzień, a już kilka dni po, a notki nadal nie ma ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, oczywiście, że możesz. Dla mnie też z początku była strasznie kiczowata. Niby Pierwotna a taka beksa, ale końcem końców wyszło na to, że ją strasznie polubiłam. Wszystko dzięki The Originals. Strasznie mi się podoba jak tam gra. ;) No i oczywiście, że lepiej. Bardzo lubiłam Stelene w pierwszych sezonach, a teraz to nie mogę znieść jak widzę ich razem.
      Dzisiaj będzie! :D

      Usuń
  5. Wciągnęło mnie. Czekam na więcej ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem dlaczego Ci się nie podoba, jest genialny. Świetnie opisujesz wszystko co się dzieje dookoła, masz talent! ; o <3
    Zapraszam :3
    http://milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.com/
    http://klaus-i-caroline-inaczej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Napisałaś Demon, a powinno być Damon :)
    To tyle krytyki. :D
    Świetnie opisałaś relację Caroline i Stefana. Stef i Rebeka? Wow. Odważnie XD
    Wciągnęłaś mnie - na serio :D
    Zapomniałam ci napisać, że przepiękny szablon. Kiedy weszłam na tego bloga od razu zaparło mi dech w piersi.
    Lecę dalej <33

    OdpowiedzUsuń

Jeśli to SPAM to proszę się z nim udać do zakładki "Piwnica". Z góry dziękuje!